Fenomen na skalę światową. Galeria ESTA w Gliwicach zaprasza w piątek na wystawę

artykuł Gazety Wyborczej z 13.02.2024
https://katowice.wyborcza.pl/katowice/7,35018,30695257,fenomen-na-skale-swiatowa-galeria-esta-w-gliwicach-zaprasza.html

Ojciec i syn. Mistrz i uczeń. Artystyczne losy Andrzeja i Kajetana Dłużniewskich splótł nieszczęśliwy wypadek samochodowy. O tym, jak to dramatyczne wydarzenie wpłynęło na twórczość obu artystów pokaże wystawa "Nieoni i Oni" w gliwickiej Galerii ESTA.
Andrzej Dłużniewski (1939-2012) był jednym z najbardziej konsekwentnych twórców awangardowych. Realizował się w różnych technikach od malarstwa i rysunku po kolaż, fotografię i plakat. Często posiłkował się słowem, przez co jego dzieła zbliżone są do konceptualizmu. Budował paraprzedmioty i realizował autorskie performance'y. W 1997 r. w wypadku samochodowym stracił wzrok. To tragiczne wydarzenie nie przekreśliło jednak jego dalszej drogi artystycznej. Wręcz przeciwnie - dopiero wówczas zwrócił się w pełni w stronę malarstwa, po które wcześniej sięgał bardzo rzadko. (…)
– Po wypadku powstało wiele bardzo ciekawych obrazów o intelektualnych walorach, pełnych wnikliwych refleksji prowokujących do myślenia. W przelewaniu koncepcji na płótno pomagali Dłużniewskiemu najbliżsi – żona Małgorzata, przyjaciel Maciej Sawicki i syn Kajetan – mówi Jacek Stapowicz z Galerii Sztuki Współczesnej ESTA.

– Choć malarstwo kojarzy nam się w pierwszej kolejności z gestem i ekspresją, to Andrzeja te elementy nigdy nie interesowały. W swojej twórczości przejawiał postawy konceptualne. Pociągnięcia pędzlem odgrywają więc tu marginalną rolę, liczy się nie ekspresja, a koncepcja, nie gest, a dialog pomiędzy osobami – podkreśla.

Wypadek ojca mocno wpłynął na życiowe decyzje syna, który pomimo wrodzonego talentu raczej nie zdecydowałby się na studia w Akademii Sztuk Pięknych. Tragiczne wydarzenia sprawiły jednak, że poszedł w ślady ojca i sięgnął po pędzle, aby pomagać mu malować obrazy.

– Z czasem ta relacja zaczęła się rozwijać i wpływ Kajetana na ich wspólne dzieła był coraz większy. Nie znam podobnej historii o wspólnym tworzeniu ojca z synem, myślę, że jest to fenomen na skalę światową – podkreśla Jacek Stapowicz.









Dokumentacja