Lenica – Matta – Chile, Chile
Lenica – Matta – Chile, Chile
Roberto Matta – artysta nowoczesny, wizjoner, prekursor związków sztuki z nauką i przyrodą, czynnie zaangażowany w życie polityczne, prezentujący publicznie na arenie międzynarodowej lewicowe przekonania, twórca, oscylujący na granicy surrealizmu i malarstwa abstrakcyjnego – stanowił dla Alfreda Lenicy szczególnie ważny punkt odniesienia[1].
Bliskość postaw obu twórców pozostaje bezsprzeczna. Chcąc jednak dzisiaj opisać ich wzajemne relacje, napotykamy na mur niepamięci. Świadkowie tamtych czasów w większości już nie żyją, dokumenty, listy nie zostały zarchiwizowane. Popierani przez ludową władzę lewicowi twórcy postrzegani są z uzasadnioną nieufnością. Historia, dokumentacja wystaw i działań, mających równie polityczny co artystyczny wymiar, nie są przedmiotem wnikliwych badań. Aby zajrzeć za zasłonę milczenia, sięgam po wypowiedzi artysty, recenzje i relacje z tamtych czasów, a także po współczesne obrazom Lenicy opracowania, układając z nich barwną, lecz nie pozbawioną luk mozaikę.
[1] Alfred Lenica (1899 Pabianice – 1977 Warszawa) z wykształcenia muzyk, jak wielu wybitnych współczesnych twórców do swojej sztuki doszedł samodzielnie. W latach 30. pozostawał pod wpływem kubizmu – Wiolonczelista II (1933), a następnie surrealizmu – Nafta rządzi światem (1938 – 1941). W czasie wojny spędzonej w Krakowie należał do kręgu artystów związanych z podziemnym teatrem prowadzonym przez Tadeusza Kantora. Przyjaźnił się z Jerzym Kujawskim. Po powrocie do Poznania został współzałożycielem awangardowej grupy 4F+R (farba, forma, fantastyka, faktura + realizm). Brał udział w I Wystawie Sztuki Nowoczesnej w 1948 roku w Krakowie. W latach 40. eksperymentował z takimi technikami jak kolaż, fotomontaż, dekalkomania. Był twórcą pierwszego polskiego obrazu taszystowskiego Farby w Ruchu. Pionierski okres twórczości przerwał jego akces do socrealizmu. Włączył się w nurt sztuki oficjalnej, działał jako organizator życia artystycznego i pełnił kierownicze funkcje z ZPAP. W okresie odwilży postalinowskiej powrócił do ekspresyjnego, zakorzenionego w surrealizmie malarstwa abstrakcyjnego, którego nigdy do końca nie porzucił. Z końcem lat 50. odnalazł swój styl w informelu – Pozbawiony praw (1957), Warownia (1957). Wypracował własny rozpoznawalny warsztat malarski. Jego prace mają budowę warstwową, na malowane techniką olejną bądź wodną tło, spływają wąskie fakturalne linie czarnego lub białego lakieru oplatające całą kompozycję. Z czasem reliefowa materia obrazów ustępuje przed subtelnymi laserunkami, które odsłaniają głębię warstw kolorystycznych. Jego malarstwo nabiera charakteru poetyckiego – Fobia (1962), Zagarnianie Przestrzeni (1964), Motor Biologiczny (1968/1969). W 1965 roku został przyjęty do Grupy Krakowskiej. Artysta wiele podróżował po Europie i Ameryce. Owocem podróży do krajów Ameryki Łacińskiej były między innymi obrazy: Dojrzewanie uniesień na Kubie (1971), Kuba jest i będzie (1973 – 1976) oraz cykl 14 prac zatytułowanych Chile, Chile (1973). Do najważniejszych realizacji Lenicy należy monumentalne malowidło ścienne Trzy Żywioły – Miłość, Ogień i Woda (1960/1961) w Gmachu ONZ w Genewie. Wystawiał w Polsce, w krajach Europy i Ameryki Łacińskiej, ostatnia za życia artysty znacząca retrospektywa jego malarstwa, której towarzyszył katalog, miała miejsce w warszawskiej Zachęcie w 1974 roku. Prace artysty znajdują się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu, Szczecinie, Muzeum Sztuki w Łodzi oraz w wielu innych kolekcjach muzealnych i prywatnych w kraju i za granicą. Lit.: Mariusz Hermansdorfer, Emocja i Obraz, Galeria EM, Wrocław 1973; Bożena Kowalska, Alfred Lenica [w:] kat. wystawy Alfreda Lenica, Galeria 72, Chełm wrzesień 1973, Alfred Lenica Malarstwo, katalog wystawy CBWA Zachęta, Warszawa 1974 (teksty: Urszula Czartoryska, Wiesław Borowski); Bożena Kowalska, Polska awangarda malarska 1945-1980. Szanse i mity. Warszawa 1988; Grupa Krakowska (dokumenty i materiały), Kraków 1992; Mariusz Hermansdorfer, Alfred Lenica, [w:] Między ekspresją a metaforą, Wrocław 1999; Maryla Sitkowska, Alfred Lenica, [w:] Słownik Malarzy Polskich, T. 2,Warszawa 2001; Alfred Lenica. Malarstwo, katalog wystawy Galeria Miejska Arsenał, Poznań 2002 (teksty: Bożena Kowalska, Tadeusz Konwicki, Wojciech Makowiecki, Marian Szczepaniak); Ewa Gorządek, Alfred Lenica, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie, marzec 2006 (http://www.culture.pl/baza-sztuki-pelna-tresc/-/eo_event_asset_publisher/eAN5/content/alfred-lenica); Mariusz Hermansdorfer, W Kręgu Nadrealizmu, Wrocław 2007; Wielka Encyklopedia Malarstwa Polskiego, red. Jan Ostrowski, Kraków 2011.
Niewątpliwie mamy do czynienia z szeregiem podobieństw i zbieżności. Poczynając od faktu, iż obaj, pochodzący z krajów peryferyjnych na mapie sztuki współczesnej, artyści utorowali sobie drogę do malarstwa samodzielnie, poprzez inne doświadczenia twórcze. Matta zanim związał się z ruchem surrealistycznym, studiował architekturę i czas jakiś pracował w atelier Le Corbusiera. Lenica natomiast ukończył Konserwatorium Muzyczne i był zawodowym skrzypkiem Opery i Filharmonii Poznańskiej.
Zarówno architektura jak i muzyka mają za podstawę porządek matematyczny i wymagają formalnej dyscypliny. Racjonalnie zbudowane konstrukcje obrazów Matty, na które nakłada się przypadek i spontaniczny gest, musiały bardzo odpowiadać Lenicy, który na odwrocie jednej z akwarel napisał: „Rysunek, linia jest architekturą, a farba, kolor muzyką obrazu”[1]. Malarstwo Lenicy, w dojrzałej fazie twórczości, charakteryzuje muzyczna harmonia, kolor jest czysty i dźwięczny, a kompozycja konsekwentnie zaplanowanym przypadkiem.
Obaj w drodze samodzielnych poszukiwań osiągnęli niezależność artystyczną, lokując swoją twórczość na pograniczu surrealizmu i abstrakcji. Można powiedzieć, że droga do abstrakcji wiodła u nich przez surrealizm. Wyrażając emocje językiem abstrakcji, potrafili odwołać się bezpośrednio do realiów, do elementu mniej czy bardziej aluzyjnej figuracji. Mocno zaangażowani w otaczającą ich rzeczywistość swoją sztuką bezpośrednio komentowali aktualne wydarzenia.
Z nutem surrealistycznym związali się zarówno ideowo, formalnie jak i towarzysko. Matta już w 1937 roku uczestniczył w słynnej Międzynarodowej Wystawie Surrealistów w Paryżu. Stał się jedną z najbardziej znaczących postaci środowiska. Jego Morfologie psychologiczne są obrazami pozbawionymi bezpośrednich odniesień do świata przedmiotowego, przestrzeń pozbawiona linii horyzontu, wypełniona barwą i światłem mieści w sobie grupy dynamicznych, przemieszczających się względem siebie, form.
Jak napisał analizujący kwestię obecności surrealizmu sztuce polskiej Mariusz Hermansdorfer: „tylko Jerzy Kujawski oraz Alfred Lenica deklarują wprost łączność z ideami Bretona. Pierwszy podpisał w latach 40. XX wieku jeden z wielu manifestów; drugi systematycznie głosił, że jest nadrealistą”[2]. Obrazy W cieniu historii (1936), Nafta rządzi światem (1938 – 1940) z Muzeum Narodowego we Wrocławiu, W poszukiwaniu straconego czasu (1939) z Muzeum Narodowego w Poznaniu potwierdzają to przekonanie[3]. Zagadką pozostaje powód, dla którego Lenica, jako jeden z nielicznych, już w okresie międzywojennym nawiązywał do poetyki surrealizmu.
Matta, do wybuchu drugiej wojny światowej przebywający w Europie, był pierwszym surrealistą, który w 1939 roku wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Twórczość Matty i surrealistów miała ogromy i dobrze znany wpływ na rozwój amerykańskiej sztuki informel. Kluczowa dla surrealistów kwestia odsłonięcia tego, co tkwi w podświadomości i zależy od
[1] Beata Gawrońska-Oramus, Rysunek, linia jest architekturą, a farba, kolor muzyką obrazu, folder wystawy Alfreda Lenicy – 60 prac na papierze z lat 1940 – 1945, Space Gallery, Kraków 2001.
[2] Mariusz Hermansdorfer, W Kręgu Nadrealizmu, Wrocław 2007, s. 4.
[3] Wojciech Makowiecki, Alfred Lenica 1899 – 1977, [ w:] Alfred Lenica Malarstwo, katalog wystawy Galeria Miejska Arsenał, Poznań 2002, s. 12.
[4] Wojciech Makowiecki, Alfred Lenica 1899 – 1977, [ w:] Alfred Lenica Malarstwo, katalog wystawy Galeria Miejska Arsenał, Poznań 2002, s. 12.
instynktów pierwotnych, prowadząca do techniki „psychicznego automatyzmu”, pozwalała na pełną, nieskrępowaną spontaniczność w działaniu artystycznym. Eksperymenty w zakresie malarskiego automatyzmu: frottage, grattage, dripping i dekalkomania stały się punktem wyjściowym dla abstrakcyjnego ekspresjonizmu. Artystom amerykańskim młodego pokolenia bliższe były abstrakcyjne przestrzenie i drapieżne formy obrazów Matty niż iluzjonistyczna sztuka Salvadora Dali czy Magritte’a. Namalowane w 1942 roku Lata trwogi czy Ziemia jest człowiekiem niosą w sobie potężny ładunek grozy, kształty eksplodują, porządek kompozycji podlega miejscowej destrukcji, formy noszą ślady wyniszczenia, wyczuwalna jest ich wzajemna agresja. Ponury klimat wojny został wyrażony językiem aluzyjnej, emocjonalnej abstrakcji przystającym do wrażliwości estetycznej owego czasu. Matta był jednym z prekursorów malarstwa gestu, rozlewania farby bezpośrednio na płótno, co stało się z czasem znakiem rozpoznawczym Jacksona Pollocka.
Po drugiej stronie oceanu, w czasie wojny i okupacji Lenica poszedł podobną do Pollocka i twórców amerykańskich drogą, otwierając przejście pomiędzy surrealizmem a ekspresyjną abstrakcją. Zanim to nastąpiło, wojenne koleje losu zetknęły go z późniejszym wieloletnim przyjacielem Jerzym Kujawskim, mocno wówczas zafascynowanym surrealizmem[1]. Razem z Kujawskim, a raczej za jego pośrednictwem, Lenica związał się z kręgiem awangardowych artystów otaczających Tadeusza Kantora, twórcę podziemnego teatru. Dramatyczny czas wojny stał się zarazem momentem niezwykle inspirującym dla dalszych penetracji nowoczesnej sztuki awangardowej.
Zaraz po wojnie kontakty Lenicy ze środowiskiem surrealistów uległy zacieśnieniu, ponownie za pośrednictwem Kujawskiego, który wyemigrował do Francji i już w 1947 roku wystawiał swoje prace w Paryżu na słynnej wystawie surrealizmu w Galerii Maeght. Kujawski, jak twierdzi Andrzej Turowski, „to była bardzo otwarta osobowość. Jednego z najbliższych przyjaciół, Edouarda Jaguera [założyciela „Phases", surrealistycznej grupy artystycznej i pisma pod tym samym tytułem ukazującego się w latach 1954 – 1975], poznał w 1945 roku, niemal zaraz po przybyciu do Paryża; młody Polak zaczepił Jaguera na jakimś wernisażu. Nieco później poznał głośnego malarza surrealistycznego Roberta Mattę”[2].
Tak więc to Kujawskiego należy uznać za pierwszy towarzyski „punkt styczny” pomiędzy Mattą a Lenicą. Surrealizm w owym czasie stał się dla artystów dotkniętych traumą wojenną szczególnie ważnym sposobem wypowiedzi. „W pierwszych latach po wojnie hasło «spotęgowanego realizmu» sprowadza się do rozprawy z niedawną przeszłością. […] jest
[1] Jerzy Kujawski urodzony w 1921 roku w Ostrowie Wielkopolskim, zmarł w Paryżu w 1998. Studiował w krakowskiej ASP, po czym osiadł w Paryżu. Przed wyjazdem związany był z krakowską Grupą Młodych Plastyków (wziął udział w historycznej wystawie prac jej członków w roku 1945). Także podczas pobytu we Francji podtrzymywał kontakty z kolegami. Odegrał ogromną rolę jako ich łącznik ze światem sztuki zachodnioeuropejskiej. Zbliżony do środowiska surrealistów (w 1947 roku prezentował prace na Międzynarodowej Wystawie Surrealizmu w Paryżu), był członkiem kontynuującego ich idee ugrupowania „Phases”. Nadsyłał do Polski przede wszystkim materiały dotyczące tego właśnie nurtu. Małgorzata Kitowska-Łysiak, Instytut Historii Sztuki KUL, luty 2005, http://www.culture.pl/baza-sztuki-pelna-tresc/-/eo_event_asset_publisher/eAN5/content/jerzy-kujawski.
[2] Wielki nieznany: Jerzy Kujawski. Z prof. Andrzejem Turowskim, historykiem sztuki, rozmawia Agnieszka Sabor, http://tygodnik2003-2007.onet.pl/0,1331159,druk.html.
często samoobroną, ucieczką przed zbyt realistycznymi wspomnieniami”[1]. Za niedopowiedzianą aluzyjną formą, kryje się atmosfera zagrożenia, strachu odnosząca się do rzeczywistości zbyt potwornej i bliskiej, aby opisać ją w sposób bezpośredni. „Trudno rozstrzygnąć w jakim stopniu decyzje te są początkowo dyktowane koniecznością znalezienia azylu psychicznego w fantastycznych pejzażach, w jakim zaś wynikają ze świadomego szukania odpowiedzi w takiej sztuce, której jednym z nadrzędnych postulatów jest poznanie”[2].
[1] Mariusz Hermansdorfer, W Kręgu Nadrealizmu, Wrocław 2007, s. 78.
[2] Tamże, s. 80.
- Dno, 1948, technika mieszana, kolaż/papier, 21 x 29,3 cm, sygn: „Lenica 1948”, (fot. Łukasz Król).
Lata 1948 – 1950 to niezwykle istotny, pionierski okres twórczości Lenicy. Rozpoczął eksperymentowanie z takimi technikami jak kolaż, fotomontaż, dekalkomania (Dno, 1948, kolekcja prywatna, il. 1). Kolaż Zagrożone dzieciństwo (1948) z Muzeum Narodowego w Warszawie łączy elementy fotograficzne z namalowanym akwarelą i tuszem tłem, gdzie farby swobodnie się rozpływają i przenikają wzajemnie tworząc niepokojące abstrakcyjne formy. „Sterowany w dekalkomaniach przypadek naprowadził autora na drogę czystej koncepcji taszyzmu. I tak niezależnie od odkryć Pollocka i Wolsa, o których działaniach w owych czasach nie mógł Lenica nic wiedzieć – w 1949 stworzył obraz Farby w ruchu, zrealizowany wedle klasycznych – rzec by można – zasad taszystowskich”[1]. Rozlane farby spływały swobodnie po ustawionym w pionie podłożu, układając się w fantastyczne aluzyjne formy. Metoda ta przypomina działania Jacksona Pollocka, jakie amerykański twórca action painting przeprowadzał w 1947 roku. Zarówno u Pollocka, jak i u Lenicy źródło takich działań tkwi w podświadomości. Lenica powiedział: „W pewnym sensie maluje się automatycznie […]. Istotny jest nurt podświadomy”[2].
Jednoznacznie zdefiniowano wpływ, jaki wywarł Matta na Pollocka. Interesującym jest fakt, że w 1947 roku na wystawie surrealistów w Paryżu w gronie wystawiających znalazł się zarówno Matta, jak i Kujawski[3]. Pozostaje pytaniem, czy Kujawski był pod wrażeniem prac Matty i czy podzielił się tymi wrażeniami z pozostającym w Polsce Lenicą. Wiadomo, że korespondował z kolegami w kraju, nie jest to więc wykluczone.
Obrazy taszystowskie Lenicy z końca lat 40. zawierają ogromny ładunek ekspresji wyrażonej językiem malarstwa nieprzedstawiającego. Utrzymane w tonacji minorowej spływające smugi koloru tworzą dramatycznie poruszone, przenikające się plamy. Niosą atmosferę zagrożenia, stanowiąca reminiscencję wojennych przeżyć[4]. W tym czasie Lenica bierze czynny udział w życiu artystycznym i dyskusji na temat polskiej sztuki współczesnej. Jak twierdził: „Do dyspozycji nowoczesnego malarza stoją obecnie: fotograficzny, opisowy, wulgarny, pospolity realizm […] albo poetycki, fantastyczny surrealizm”[5]. W 1947 roku staje się współzałożycielem poznańskiej Grupy 4F + R, której manifest głosił nawiązanie do najnowszych zdobyczy plastyki światowej, budowanie programu plastyki społecznej i podkreślał związki z surrealizmem[6]. W wypowiedzi dla „Expressu Poznańskiego” czytamy: „Surrealizm jest kwintesencją pracy całej międzynarodowej awangardy malarskiej. Paryż przestał być centrum tego ruchu. Prądy wszystkich kontynentów, miast całego świata, złożyły się na nowoczesne malarstwo […]. W Polsce surrealizm jest słabo znany. Kierunek to rewolucyjny, gdyż sztuka nowoczesna zdolna jest przemówić silniej do mas aniżeli schyłkowy, burżuazyjny impresjonizm”[7]. Faktem pozostaje, że tendencje nadrealistyczne stają się coraz silniej obecnie, szczególnie w środowisku krakowskim, a także warszawskim. Różne złożyły się na to powody i różne wówczas podawano tego faktu uzasadnienia.Tego rodzaju nastawienie i nastroje środowiska lewicujących artystów: „Nie zamierzenie i paradoksalnie […] zostają ugruntowane w wyniku administracyjnych decyzji.
[1] Bożena Kowalska, Alfred Lenica, [w:] kat. wystawy Alfreda Lenica, Galeria 72, Chełm wrzesień 1973.
[2] K. Baley, Nie umiem żyć bez malarstwa [rozmowa], „Głos Wielkopolski” nr 24, 28-29 I 1968, za Bożena Kowalska, Alfred Lenica artysta wielu dróg, [w:] Alfred Lenica Malarstwo, katalog wystawy Galeria Miejska Arsenał, Poznań 2002.
[3] Andrzej Turowski, Rysować świat, namalować ciągłość czasu, [w:] Jerzy Kujawski Maranatha, katalog wystawy Muzeum Narodowe w Poznaniu, Poznań 2005, s. 61-62.
[4] Bożena Kowalska, Alfred Lenica artysta wielu dróg, [w:] Alfred Lenica Malarstwo, katalog wystawy Galeria Miejska Arsenał, Poznań 2002, s. 19.
[5] List zgłoszenia Alfreda Lenicy przesłany na zaproszenie Komitetu Organizacyjnego do wzięcia udziału w I Wystawie Sztuki Nowoczesnej, rękopis w archiwum Mieczysława Porębskiego, Kraków, [w:] I Wystawa Sztuki Nowoczesnej Pięćdziesiąt lat Później, katalog wystawy Starmach Gallery, Kraków 1999, s. 206.
[6] Bożena Kowalska, Polska awangarda malarska 1945 – 1980. Szanse i mity. Warszawa 1988.
[7] Wypowiedź Alfreda Lenicy [w:] Nie sygn., Forma, Faktura, Fantastyka. Rozmowa z malarzami awangardy, „Express Poznański” nr 298 z 29 X1947, s. 5.Tocząca się bowiem w latach 1945 – 1948 autentyczna dyskusja o przyszłym kształcie kultury w odrodzonym państwie zostaje przerwana odgórnie i kończy się w roku 1949 połowicznym zwycięstwem socrealizmu. Połowicznym, ponieważ narzucona eklektyczna forma nie jest adekwatna do rzeczywistych problemów tych czasów, nie może udźwignąć ich ciężaru. Predysponowane są do tego natomiast propozycje «spotęgowanego realizmu»”[1]. Artyści zostają postawieni przed ograniczonym wyborem, muszą „próbować coś robić za pomocą propagowanych środków, albo kontynuować poszukiwania poza nurtem oficjalnym. Większość artystów związanych z Grupą Młodych Plastyków wybiera drugą wersję i od roku 1949 tworzy dla siebie i garstki znajomych. […] Odcinając się od wystaw i publicznych wystąpień malują obrazy, w których po raz pierwszy w Polsce zostaje tak głęboko przeżyta i zrozumiała ideologia nadrealistyczna”[2].
Jednak sytuacja Lenicy była złożona, w większym stopniu niż jego kolegów. Z przekonania, od czasów przedwojennych, zdeklarowany lewicowiec, który konspiracyjnie wstąpił do PPR jeszcze okresie wojennego pobytu w Krakowie[3]. Po wojnie zaangażował się politycznie po stronie nowej socjalistycznej władzy.
Surrealiści postrzegali się jako awangardę ideową, przygotowującą rewolucję w sferze świadomości. Z tego przeświadczenia zrodziła się chęć wspólnego działania z partią komunistyczną, siłą dążącą do rewolucji w sferze ekonomiczno społecznej[4]. Z czasem narastało krytyczne nastawienie Bretona do procesów zachodzących w Związku Radzieckim, do kultu jednostki, do ingerencji państwa w twórczość intelektualną i artystyczną, doprowadzając do zerwania sojuszu z komunizmem. Po drugiej wojnie światowej nadrealiści pod przywództwem Bretona wycofują się niemal całkowicie z polityki. W opublikowanym w 1947 roku Rupture inaugurale czytamy: „Niech będzie dobrze zrozumiane, że my już nigdy nie zwiążemy się na trwałe z działalnością polityczną partii”[5].Nie leżało to w charakterze Matty, którego zresztą Breton zdążył wykluczyć z Grupy. Matta przekonany, że sztuka i poezja mogą zmienić ludzkie życie, był bardzo mocno zaangażowany w ruchy społeczne. W latach 60. i 70. podróżował do Ameryki Południowej, aktywnie uczestnicząc w wydarzeniach na Kubie, a także w rodzinnym Chile, gdzie mocno popierał rząd Salvadora Allende.
Podobnie ukształtowany był temperament polityczny Lenicy. Według wspomnień prof. Mieczysława Porębskiego „Lenica był autentycznym komunistą, jednym z rzadkich przykładów ideowca, autentycznego komunisty, którego znaliśmy jeszcze z czasów okupacji. Kujawski był pod silnym jego wpływem”[6]. Erna Rosenstein pisała: „Uważaliśmy wszyscy, że był on (Lenica) niejako kontynuatorem lewicowych tradycji przedwojennej Grupy Krakowskiej, która wiązała sprawę nowatorstwa społecznego z nowatorstwem w sztuce”[7].[1] Mariusz Hermansdorfer, W Kręgu Nadrealizmu, Wrocław 2007, s. 80.
2. Źródło 10, 1954, akwarela/ gwasz/papier, 70 x 44 cm, (fot. Krzysztof Szpil)
[2] Mariusz Hermansdorfer, W Kręgu Nadrealizmu, Wrocław 2007, s. 82.
[3] I Wystawa Sztuki Nowoczesnej pięćdziesiąt lat później, katalog wystawy Starmach Gallery Kraków 1999, s. 141.
[4] Krystyna Janicka, Światopogląd surrealizmu, Warszawa 1985, s. 37-38.
[5] Tamże, s. 51.
[6] I Wystawa Sztuki Nowoczesnej pięćdziesiąt lat później, katalog wystawy Galeria Starmach, Kraków 1998, s. 55.
[7] Erna Rosenstein, list nadesłany przed otwarciem wystawy Alfreda Lenicy w Krzysztoforach 24 IV 1987, [w:] Grupa Krakowska (dokumenty i materiały), Kraków 1992, cz. IX, s. 97.
Z takim bagażem przekonań Lenica włączył się w nurt sztuki socrealistycznej, której treści były mu autentycznie bliskie. Decyzja ta doprowadziła w pierwszej połowie lat 50. do zaimpregnowania jego malarstwa na wszelkie eksperymenty artystyczne, choć nigdy do końca nie porzucił abstrakcji.
Do eksperymentowania powrócił po kilku latach, kiedy w wyniku odwilży politycznej po śmierci Stalina przestała obowiązywać doktryna socrealistyczna.
W 1955 roku, jak zwykło się mówić, Kantor przywiózł z Paryża taszyzm. Był to zarazem moment, w którym Lenica, po latach prób, osiągnął dojrzałość artystyczną. Powrócił do malarstwa abstrakcyjnego, kontynuując swoje doświadczenia z lat 1948 – 1949, i odnalazł pełnię swobody twórczej. Około 1955 roku wykrystalizował się jego własny, rozpoznawalny styl będący połączeniem taszyzmu, surrealizmu, informelu i drippingu. Malował duże formaty, w technice olejnej, tworząc prześwity pomiędzy warstwami nakładanych na siebie kolorów. Sięgał po farby i lakiery przemysłowe. Powrócił do ekspresyjnego, zakorzenionego w surrealizmie malarstwa abstrakcyjnego, któremu pozostał już wierny. Wypracował własny warsztat malarski. Tło obrazu pokrywają kompozycje swobodnie rozmieszczonych form malowanych techniką olejną bądź też wodną, na nie spływają wąskie reliefowe linie, czarnego lub białego lakieru oplatające całą kompozycję – Pozbawiony praw (1957), Warownia (1957), Muzeum Narodowe we Wrocławiu, Źródło 10 (1954, il. 2), Jutrzenka (1957, il. 3), kolekcja prywatna).
3. Jutrzenka, 1957, olej/lak./płótno, 106 x 91 cm, (fot. Łukasz Król)
Jak pisała Bożena Kowalska: „artysta odnalazł ostateczny kształt swojego malarstwa. Łączy się on z zastosowaniem nowej metody działania technicznego. Koncepcją tą wkroczył twórca w obszar action painting, nie tracąc równocześnie związku z zawsze u niego żywymi tendencjami surrealistycznymi”[1]. Na II Wystawie Sztuki Nowoczesnej w 1957 roku i na indywidualnej wystawie w Zachęcie w roku 1958 Lenica pokazał duże taszystowskie płótna, stając się polskim symbolem tego kierunku.
W tym czasie po kilku latach izolacji mocno zintensyfikowały się kontakty polskich artystów z zachodem. W 1957 roku przyjechał do Polski z wizytą Kujawski. Oczywiście spotkał się z Lenicą w Warszawie, najprawdopodobniej zaprosił go do Paryża, mieli też okazję do rozmów o sztuce i bezpośredniej wymiany doświadczeń. Kujawski był wówczas cennym źródłem wiedzy o najnowszych tendencjach artystycznych i bezpośrednim łącznikiem z zachodnimi artystami. Zaangażował się w projekt poszerzenia kolekcji Muzeum Sztuki w Łodzi. W 1957 roku dzięki jego, między innymi, staraniom udało się pozyskać dla muzeum dary od artystów, takich jak Serge Charchoune, Roberto Matta, Richard Mortensen czy Victor Vasarely.
Należy przypuszczać, że to właśnie za pośrednictwem Kujawskiego Lenica poznał Mattę. Mogło do tego dojść już w 1958 roku podczas pierwszego wyjazdu Lenicy na Zachód, kiedy odwiedził Kujawskiego w Paryżu, gdzie Matta przebywał od 1954 roku po powrocie z Nowego Yorku.
Od tego momentu drogi Lenicy i Matty krzyżują się coraz częściej. Tego samego 1958 roku Lenica pojechał do Belgii. Matta pokazywał wówczas swoje prace na wystawie 50 Ans d'Art Moderne w Palais International des Beaux-Arts w Brukseli. Kiedy rok później miał miejsce kolejny wyjazd Lenicy na Zachód, tym razem do Szwecji, Matta prezentował tam wystawę indywidualną 15 Forms of Doubting w Moderna Musset w Sztokholmie.
Kontakty artystyczne ze środowiskami awangardy zachodniej ożywiły się także na arenie wystaw krajowych. W 1959 roku w domenie Grupy Krakowskiej, w Krzysztoforach „3 VIII otwarto wystawę międzynarodowej grupy PHASES […]. W czasie trwania tej wystawy przedstawiciel grupy PHASES, Jean-Jacques Lebel, wygłosił odczyt o malarstwie surrealistycznym”[2]. Wystawa spotkała się z bardzo świadomym przyjęciem. Jacek Woźniakowski w recenzji z niej napisał: „Jeśli coś łączy w płaszczyźnie artystycznej PHASES to chyba jednak pewien spadek surrealistyczny: zamiłowanie do dziwnych kojarzeń. Wiąże się z nim swoiste zainteresowanie materią, wspólne zresztą dzisiaj wielu różnym grupom czy kierunkom. […] Dziś wielu malarzom awangardy chodzi oto (jak tłumaczą teoretycy, artyści i nieartyści), by stworzyć nowy rodzaj materii (stąd lakiery, kity, piasek itd.), dać się jej wyszumieć wedle jej własnych dążeń – ciężkości, płynności, śliskości; lecz niejako «po drodze», trakcie jej dynamicznego stawania się, spotęgować jej wymowę czynnikiem ludzkiego przeżycia, zorganizować ją, ustalić wewnętrzne jej relacje – także przestrzenne, tj. nie stwarzając iluzorycznej, perspektywicznej trójwymiarowości określić w mikrokosmosie obrazu-przedmiotu grę przestrzeni między poszczególnymi elementami
[1] Bożena Kowalska, Alfred Lenica, [w:] kat. wystawy Alfreda Lenicy, Galeria 72, Chełm wrzesień 1973.
[2] Grupa Krakowska (dokumenty i materiały), Kraków 1992, cz. IV, s. 99.
materialnej struktury dzieła”[1]. W tym momencie sztuka Matty zmaterializowała się na terenie Krzysztoforów. W recenzji z wystawy czytamy: „Sławny Chilijczyk, Matta pokazuje jakby rysunek kreślarski (wraz z wektorami, oznaczonymi linią przerywaną i paroma kolorowymi punktami węzłowymi), który nagle nie wytrzymał własnych napięć i eksplodował, rozsypując się na rozległej przestrzeni”[2].
Kontakty z Zachodem zaowocowały prestiżowym zamówieniem, jakie wówczas otrzymał Lenica. Na przełomie 1960 i 1961 roku, na zaproszenie ONZ przebywał w Genewie, gdzie w siedzibie tej organizacji wykonał malowidło ścienne Trzy żywioły – Miłość, Ogień i Woda (il. 4) dla nowej Cafeterii w Palais des des Nations[3]. Jest to monumentalnej skali malowidło olejne na płótnie o wymiarach 350 x 500 cm. Zgodnie z zamówieniem, główną ideą dzieła miały być „pokój i harmonia, wyrażone w optymistycznych barwach”[4].
4. Trzy żywioły..., 1960, olej/płótno, 245 x 550 cm, (archiwum ONZ, Genewa)
Powstała wielkoformatowa kompozycja wyrażająca kosmiczny porządek odwiecznych żywiołów, odwołująca się do barw podstawowych, będących wyrazem elementarnych pierwotnych żywiołów natury. Dominancie kolorystycznej, jaką stanowi błękit, towarzyszą silnie zaznaczone czerwienie i żółcie z akcentem pomarańczu. Symbolika kolorów w sposób czytelny odwołuje się do poszczególnych żywiołów. Formy spokojnie i harmonijnie
[1] Jacek Woźniakowski, Plastyka. Kanikularne rozważania o malarstwie, „Tygodnik Powszechny” nr 30(548) z 26 VII 1959. Grupa Krakowska (dokumenty i materiały), Kraków 1992, cz. IV, s. 15.
[2] Tamże, s.16.
[3] Obecnie malowidło jest eksponowane na ścianie wejściowej Palais des Nations.
[4] Oficjalne zamówienie ONZ z 6 V 1960.
współistnieją sugerując odwieczny porządek rzeczy. Nadrealistyczne treści zamknięte zostały w abstrakcyjnej grze form i dźwięcznych kolorów.
Warto przypomnieć, że niedługo przedtem, bo w 1958 roku, Matta wykonał słynne malowidło ścienne w Gmachu UNESCO w Paryżu – La Plus Grande Ouverture sur le Cosmos, olej na płótnie, o wymiarach 245 x 550 cm. Matta zanurzył swój obraz w przestrzeni kosmicznego błękitu, w którym rozbłyskują jaśniejsze formy przypominające pojazdy kosmiczne umiejscawiając twory ludzkiej techniki w nieogarnionym ogromie żywiołu wszechświata. Obie realizacje odnoszą się do uniwersalnych ponadczasowych pojęć, w duchu szeroko pojętego nadrealizmu, pozwalającego w abstrakcyjnej formie zawrzeć mnogość, odniesień, skojarzeń i emocji. Łączy je nie tylko wielka skala. Podobne są technika, wymiar i koncepcja ujęcia tematu. Zbieżność nieprzypadkowa, można śmiało zaryzykować twierdzenie, że kompozycja Matty mogła być dla Lenicy inspirująca, tym bardziej, że w 1958 roku miał okazję oglądać ją w Paryżu.
Powstanie Trzech Żywiołów przypada na moment, kiedy Lenica wkroczył w apogeum swoich możliwość twórczych. Urszula Czartoryska, autorka wstępów w katalogach wystaw artysty, wskazuje wówczas na obecność Matty w rodowodzie artystycznym Lenicy. „Nie będzie przesadą nazwać Alfreda Lenicę kontynuatorem nadrealizmu, jeżeli będziemy to pojęcie rozumieć dostatecznie szeroko. Krytycy skonstatowali już dawno istnienie jakiejś linii, wiodącej od frottage’y Ernsta, rysunków Massona, przez Wolsa, Mattę do Pollocka […]. Na tym terenie pogranicznym nadrealizmu znajduje się dzieło Alfreda Lenicy”[1].
Jest to też czas zasłużonego uznania. Artysta bierze udział w wielu wystawach krajowych i zagranicznych, gdzie zbiera pochlebne recenzje[2]. W 1965 roku zostaje przyjęty do Grupy Krakowskiej. W rysie biograficznym Lenicy, przyjaciel artysty Marian Szczepaniak napisał: „Lenica poznał osobiście wielu malarzy zachodnioeuropejskich i latynoamerykańskich, w tym malarzy o światowej sławie, jak Roberto Matta, Antonio Saura, Argentyńczyk La Parc, Kubańczyk René Pono Carrera, którzy gościli go w swych pracowniach”.[3]
Jego malarstwo ulega pewnej ewolucji: „po okresie ekspresyjnego, bez foremnego surrealizmu Lenica wkroczył […] w fazę malarstwa poetyckiego. Bliskie nadrealizmowi kompozycje są jakby wizjami podwodnego świata, kosmicznych galaktyk, rumowisk skalnych. Mają także coś z secesji, z jej przerafinowania, dekoracyjności.”[4] Reliefowa materia ustąpiła przed subtelnymi laserunkami, które odsłaniają głębię warstw kolorystycznych obrazu. Jego malarstwo nabiera charakteru poetyckiego – Fobia (1962), Zagarnianie Przestrzeni (1964), Muzeum Narodowe we Wrocławiu, Z Dna Wojny, (1962, il. 5) kolekcja prywatna.
[1] Urszula Czartoryska, Wstęp, Malarstwo Alfreda Lenicy, katalog wystawy BWA Łódź 1965.
[2] Lothar Simon, Internationaler Taschismus, Malerei unserer Zeit aus Ost und West, „Die Kultur” 1, 1 I 1959, s. 9.
[3] Marian Szczepaniak, Alfred Lenica rys biograficzny, [w:] Alfred Lenic. Malarstwo, katalog wystawy Galeria Miejska Arsenał, Poznań 2002, s.140.
[4] Mariusz Hermansdorfer, Alfred Lenica, „Odra”, 10 XII 1972, s. 96.
5. Z Dna Wojny, 1962, olej/płótno, 130 x 162 (fot. Krzysztof Szpil)
Estetyczne wyrafinowanie idzie u niego jednak zawsze w parze z emocjonalnym zaangażowaniem w otaczającą artystę rzeczywistość, reaguje na zjawiska społeczne, polityczne, na przejawy cywilizacji, natury i sztuki. Jak sam twierdził: „My ludzie sztuki, jesteśmy odpowiedzialni za to, co dzieje się na świecie. To nie znaczy, że malarz powinien mieszać się w sprawy polityczne, ale musi manifestować swoją postawę wobec zjawisk świata”.[1] W wypowiedzi tej pobrzmiewa typowe dla powojennego nadrealizmu przeświadczenie o możliwości zmieniania świata przez sztukę, wyłącznie sobie właściwymi środkami, mającymi na celu przekształcenie ludzkiej wrażliwości i ludzkiego sposobu odczuwania[2]. Oto fragment tekstu Lenicy zamieszczonego w katalogu jego retrospektywnej wystawy w warszawskiej Zachęcie w 1974 roku:
[1] Wypowiedź Lenicy [w:] Alfred Lenica 1899 – 1977, katalog wystawy, Muzeum Śląskie, Katowice 1987, s. 8.
[2] Krystyna Janicka, Światopogląd surrealizmu, Warszawa 1985, s. 51.
DROGOWSKAZY
Pozwólcie, że wymienię kilka:
Komunizm – idea sprawiedliwości i wolności narodów.
Breton – manifesty sumienia, podświadomości, automatyzmu i snu.
Ernst wyklęty – były dadaista, tajemnica + chwyty techniczne –
collage, dekalkomanie, frottage – inna Faktura, przypadek, biologia
oraz botanika Fantastyczna.
Klee – skromny ale potężny.
Picasso – piewca Farby pokonanych i zwycięzców – zwłaszcza
okres Guerniki.
Matta – zagłębiony w morfologii, zaangażowany w dramatyczne
konflikty świata współczesnego – Kuba, Chile[1]…
Tekst ten daje obraz artysty emocjonalnego, poruszającego się własnymi ścieżkami w przestrzeni sztuki współczesnej i wciąż stawiającego na pierwszym miejscu „komunizm – ideę sprawiedliwości i wolności narodów”. Jest to kolejna bardzo istotna, może nawet kluczowa platforma porozumienia pomiędzy Mattą i Lenicą, choć ten ostatni odwołuje się też do powinowactwa formalnego z cyklem obrazów Matty Morfologie psychologiczne.
[1] Alfred Lenica. Malarstwo, katalog wystawy, CBWA Zachęta, Warszawa 1974.
6.Dojrzewanie uniesień na Kubie,1971, olej/płótno, 146 x 114 cm (fot.Krzysztof Szpil)
Obaj artyści to zaangażowani politycznie działacze o lewicowych sympatiach. Matta, podobnie jak Lenica, żywił będące dziedzictwem surrealizmu przekonanie, że poezja i sztuka mogą zmieniać życie ludzi. Otwarcie popierał rewolucję kubańską. W 1970 roku był Przewodniczącym Kongresu Kultury w Hawanie, imprezy zapoczątkowanej przez Fidela Castro w 1968 roku. Przy tej to okazji przebywał na Kubie Lenica, prezentując swoje obrazy na wielu wystawach, które trwały od lipca 1970 do marca 1971 roku.
Prasa kubańska donosiła: „En la Galeria de Arte de Galiano y Concordia se encuentra abierta la exposicion de pintura del artista polaco Alfred Lenica…”[1].
Prasa krajowa wtórowała: „Wydarzeniem sezonu malarskiego w Hawanie była wystawa Alfreda Lenicy, otwarta przeddzień święta 22 lipca. Cieszyła się ona dużym powodzeniem i w stolicy Kuby, i później w mieście Manzaras, ważnym ośrodku kulturalnym”[2]. „Uniwersytet Centralny w Santa Clara na Kubie zorganizował w dniach 8 –12 bm. Festiwal polskiej kultury. Otwarto wystawę malarstwa Alfreda Lenicy, która poprzednio była eksponowana w Hawanie i w kilku innych miastach”[3].
Zanotowana w 1975 roku rozmowa z artystą zawiera szereg interesujących informacji na temat jego pobytu w Ameryce Łacińskiej: „Lubię podróżować. Obce kraje działają na wyobraźnię. Na przykład Kuba. Byłem tam sześć tygodni. Przed tym kraj ten znałem tylko z literatury. Znalazłem tam wiele rzeczy, które mnie zainteresowały. Ziemia, krajobraz, ludzie, sztuka. Przeprowadziłem wiele ciekawych, czasem zaskakujących rozmów. Namalowałem tam kilka obrazów.
- Odwiedził pan inne kraje tego regionu?
- Trzy lata temu byłem w Chile. Moim przewodnikiem był znakomity malarz chilijski Matta, ogromnie zaangażowany w dramatyczny konflikt swojej ojczyzny. Spędziłem z nim dużo czasu. Rozmawialiśmy długo i gorąco. Rozmowy te zapadły głęboko w moją pamięć. Pod wpływem tego, co się stało w Chile, namalowałem moje Chile, Chile. Walka o prawdę i sprawiedliwość to potężny zaczyn. Matta zaś zmuszony był później opuścić swoją ojczyznę.”[4]
Kuba (1969/75), Kuba jest i będzie (1973 – 1976), Dojrzewanie uniesień na Kubie (1971, il. 6), kolekcja prywatna), obrazy będące owocem podróży, dowodzą, że pobyt na wyspie stał się silnym impulsem artystycznym dla starzejącego się twórcy. Mają w sobie świeżość i witalność, nieobecną już raczej, w jego późnych pracach. Pojawia się również nowa, słoneczna, oparta na bazie żółcieni, pomarańczu i czerwieni, radosna żywa kolorystyka. Zupełnie inny wymiar będą miały obrazy odnoszące się do sytuacji w Chile. Matta prawdopodobnie był nie tylko przewodnikiem Lenicy, można przypuszczać, że to właśnie jemu polski artysta zawdzięczał zaproszenie do Chile. Matta odgrywał wówczas
[1] „W galerii sztuki Galiano y Concordia ma miejsce wystawa obrazów polskiego artysty Alfreda Lenicy, sponsorowana przez Consejo Nacional de Kultura oraz ambasadę Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej z okazji XXVI rocznicy wyzwolenia kraju. Alfred Lenica przebywający obecnie na Kubie jest autentycznym twórcą różnorodnych form malarskich, będących efektem poszukiwań oryginalnych form łączonych w skomplikowane i dramatyczne struktury. Jego obrazy, z perspektywy widza, są pełne siły i rygoru technicznego.”, [w:] Alfred Lenica expone en la Galerie de Galiano y Concordia, „Granma“ 182, 31 VII 1970.
[2] Ryszard Ginalski, Polacy w kubańskim życiu artystycznym, „Trybuna Ludu” 354, 21 XII 1970.
[3] PAP, Festiwal polskiej kultury na Kubie, „Trybuna Mazowiecka” 48, 26 II 1971, s. 4; przedruk tegoż tekstu [w:] „Trybuna Ludu” 65, 6 III 1971, s. 4.
[4] Z tekstu Tadeusza Charbrosa [w:] Alfred Lenica. Malarstwo, katalog wystawy, Galeria T Lublin Krakowskie Przedmieście 20, marzec 1975.
ważną rolę w swoim kraju. Powrócił do ojczyzny na zaproszenie prezydenta Allende i przyjął stanowisko attache kulturalnego. Z wielkim zaangażowaniem działał na rzecz nowego socjalistycznego rządu. Gestem poparcia dla nowej rzeczywistości w Chile było El Primer Gol Del Pueblo Chileno, usytuowane w przestrzeni publicznej miejscowości La Granja, na południowych przedmieściach Santiago de Chile, ogromne murale (5 x 24 m) zaprojektowane przez niego z okazji pierwszej rocznicy rządów Salvadora Allende.
We wrześniu 1973 roku wojskowy zamach stanu, który doprowadził do obalenia Salvadora Allende, pochłonął wiele cywilnych ofiar. Zamordowanych i porwanych zostało kilkanaście tysięcy osób. Życie stracił sławny chilijski poeta, laureat Nagrody Nobla z 1971 roku, Pablo Neruda. Poparcie dla rządów Jedności Ludowej sprawiło, że Matta stał się jednym z najbardziej znienawidzonych przez reżim generała Pinocheta, chilijskich twórców. Anulowano mu paszport, usunięto jego obrazy z Galerii Narodowej, a wojsko systematycznie niszczyło stworzone przy jego pomocy freski i murale w tym El Primer Gol Del Pueblo Chileno, który został zamalowany[1].
Akt agresji wobec sztuki budził ostry sprzeciw, szczególnie u artystów, dla których wciąż bardzo żywe były wspomnienia drugiej wojny światowej, okupacji hitlerowskiej i niszczycielskiego stosunku nazistów do sztuki.
Reakcja Lenicy była spontaniczna, bardzo emocjonalna, a zarazem kolejny raz wpisująca się teorię surrealizmu, dotyczącą zmieniania świata poprzez sztukę, malarstwo i poezję. Namalował cykl obrazów Chile, Chile, zadedykował je Mattcie i narodowi chilijskiemu.
W katalogu wystawy w 1974 roku Urszula Czartoryska napisała: „Jedna jeszcze uwaga na temat przekazu, który jest zawarty w twórczości Alfreda Lenicy. Można by treść jego obrazów rozumieć jako notatnik, jako projekcję tego, o czym myśli malując, także i wówczas, gdy myśli jego krążą z dala od malarstwa. […] w kontekście owego «notatnika myśli», za jaki Lenica uważa swoją twórczość, nie zdziwiło mnie też, gdy artysta jesienią 1973 roku powiedział mi, że jeden obraz malowany w stanie znacznego wzburzenia i niepokoju, dzielonego z tysiącami innych ludzi, zatytułował imieniem Nerudy i Matty Chile, Chile”[2].
De facto jest to cykl 14 obrazów pod wspólnym tytułem Chile, Chile, które zestawione razem tworzyły monumentalną kompozycję, wymiarami porównywalną z Trzema Żywiołami z Gmachu ONZ. W dostępnych obecnie 9 obrazach (il. 7) kolekcja prywatna, dominują dramatycznie skłębione agresywne formy o kolorystyce, w przeważającym stopniu opartej na kontrastach czerwieni i zieleni, bieli i błękitu oraz partiami brązu. Trzy z nich zawierają elementy wychodzące poza język abstrakcji. Na jednym pojawia się okaleczała postać
[1] Po konserwacji dokonaniu konserwacji w 2008 roku, ponownie można oglądać „Mural Matta” w Santiago De La Granja.
[2] Urszula Czartoryska, Wstęp [w:] Alfred Lenica. Malarstwo, katalog wystawy, CBWA Zachęta Warszawa 1974.
7. Chile, Chile, 1973,9 obrazów, olej/płótno, pierwotnie wymiary łączne całości czyli 14 obrazów: 350 x 1022 cm (fot. Krzysztof Szpil)
kobieca, której ciało nosi ślady ran w kształcie róż. W drugi (il. 8) włączone zostały wycinki z gazet. Szczególnie widoczne są zdjęcia Salvadora Allende, wielkich manifestacji i pogrzebu Pabla Nerudy z napisem – „Camarade Neruda nous sommer presents”[1]. Pojawiają się też tytuły i teksty artykułów: Chili: Les Assassins oraz Au Chili Les Assassin… Operent La Nute. Artykuł Au Chili Les Assassin… (W Chile zabójcy działają w nocy), mówiący o mordach politycznych w Chile, o reakcji na sytuację w Chile we Francji przedstawia m.in. opis solidaryzującej się z Chile demonstracji w Lyonie, w której wzięło udział 20000 ludzi. Są też dwa teksty dotyczące protestu francuskich twórców przeciwko przewrotowi w Chile. Interesujące jest, że jeden z nich zawiera listę artystów, pośród których nazwisko Matty zostało zaznaczone długopisem.
8. Chile, Chile,1973, kolaż, olej/płótno, 194 x 146 cm (fot. Krzysztof Szpil)
Lenica tworząc ten kolaż, postąpił podobnie jak wiele lat wcześniej w będącym reminiscencją wojny Zagrożonym Dzieciństwie, gdzie fragmenty gazet osaczają groźne abstrakcyjne formy. W przypadku Chile, Chile gazetowe wycinki rozrzucone są na chaotycznie zamazanej farbami przestrzeni tła i poplamione czerwienią jak krwią.
Kolejny raz dał o sobie znać surrealistyczny rodowód artysty, odwołującego się do podświadomości widza.
[1] Pogrzeb poety, na który mimo działań władz przyszły tysiące Chilijczyków, stał się pierwszą tak liczną publiczną demonstracją przeciwko rządom junty wojskowej Augusto Pinocheta.
9. Chile, Chile, Matta, 1973, olej/płótno, 146 x 146 cm (fot. Krzysztof Szpil)
Trzeci obraz (il. 9) w samym centrum nosi wypisane wielkimi literami nazwisko MATTA. Na jego kolorystykę składają się czerwień, biel i błękit, barwy narodowe Chile.
Lenica nazwał Chile, Chile poliptykiem nawiązując do wielkich średniowiecznych poliptyków ołtarzowych. Traktował Repliki Rolex to swoje ostatnie wielkoformatowe dzieło jako bardzo ważny element w dorobku malarskim. Cykl wyróżnia się na tle późnej twórczości Lenicy. Ogromnymi rozmiarami budzi skojarzenia z muralami Matty. Chile, Chile – tak jak El Primer Gol Del Pueblo Chileno Matty – jest głosem artysty angażującym się w sprawy świata.
Taki oto „komentarz” odautorski towarzyszył cyklowi Chile, Chile w katalogu wystawy Lenicy w 1975 roku.
Chile, Chile…
Ostrzegamy i pytamy
Dlaczego zamordowano
Salvadora Allende
Zbrukano krwią niewinnych
Łapy precz kaci
Niech żyje Corwalan
Dramatyczne tragiczne
Kobiety Picassa
Opłakują wszystkich
Osamotnionych
W przyszłości
Obecnie
W śmierci godzinę
Kochamy białe
Wolne obłoki
Lecące nad Atlantykiem
Ku narodom słońca
Ku rozpalonej złotym
Żarem Kubie
Z prasy
Nie tylko polskiej
Przeraża energia
Mordowania niewinnych
Przez inkwizytorów
Przeraża męka
Cierpiących
Kobiet i starców
Dzieci robotników
Komunistów
Nie tylko Argentyna
Meksyk Boliwia Peru
I Polska
Z oburzeniem przyjęła
Wiadomości o śmierci
Pracowników uniwersytetów
Intelektualistów
I artystów z Santiago
La Plata
W całym Chile
Zamordowanych
Podle i bezmyślnie
[…]
Gdzie jesteś Matta
Malarzu chilijski
Przyjacielu
Interwencja sztuki
W bieg historii
Przyłączamy się do głosów
Sumienia i świata
Artystów i naukowców
W Polsce
I na całym świecie…[1].
[1] Alfred Lenica. Malarstwo, katalog wystawy, BWA, Białystok 1975.
Od momentu namalowania Chile, Chile artysta starał się, aby cykl ten był obecny na kolejnych jego wystawach. Obrazy pokazane zostały na, kluczowej w dorobku wystawienniczym wiekowego już artysty, retrospektywnej wystawie jego malarstwa w warszawskiej Zachęcie w 1974 roku. Co bardzo znaczące, na fotografii (il. 10) z otwarcia wystawy Lenica stoi na ich tle. Zestawiony w jedną, potężną rozmiarami, kompozycję zespół obrazów Chile , Chile, zajmuje centralne miejsce ekspozycji.
10. Otwarcie wystawy Alfreda Lenicy w Zachęcie 1974 rok (archiwum Konwickich)
W tym samym roku Chile, Chile znalazło się na wystawie w krakowskich Krzysztoforach. W liście do Stanisława Balewicza Lenica pisał: „Mam zamiar wystawić około 50 obrazów w tym poliptyk «Chile-Chile» składający się z 14 obrazów: 7 części po 178 x 142 i 7 części 142 x 142”[1]. W materiałach Grupy Krakowskiej odnotowano: „16 XI – 20 XII 1974 Wystawa malarstwa Alfreda Lenicy, ok. 50 obrazów, w tym 14 prac z cyklu „Chile, Chile”[2]. Z kolei Kantor w liście do Stanisława Balewicza z 18 XI 1974 pisał: „Mamy tu (w Krakowie) Lenicę w sobotę był wernisaż”[3]. O wystawie donosiła też prasa[4].
Koło wydarzeń wróciło do punktu wyjścia opisywanej historii, czyli do galerii Grupy Krakowskiej – Krzysztofory, gdzie w 1959 roku, budząc sensację, pokazał swoją pracę Matta. Piętnaście lat później, w tym samym miejscu, Lenica zaprezentuje swój monumentalny poliptyk dedykowany Matcie, namalowany w geście autentycznej solidarności z chilijskim artystą.
Beata Gawrońska-Oramus
Poszukiwania archiwalne:
Robert Domżalski
Grzegorz Król
[1] List do Stanisława Balewicza datowany na 13 IX 1974, [w:] Grupa Krakowska (dokumenty i materiały), Kraków 1992, cz. IV, s. 107. Ostatecznie wystawiono ok. 40 obrazów, wykonano „konstrukcję drewnianą o wym. 200 x 500 oraz podstawę pod nią o wym. 500 x 120 x 65, którą rozebrano po zakończeniu wystawy”. 12 XII 1974 Grupa obciążyła Ministerstwo Kultury i Sztuki, Departament Plastyki kwotą 6.222.80 „za poniesione koszty związane z organizacją wystawy A. Lenicy zgodnie z pismem MKiS z 16 X 1974”. Tamże, s. 109.
[2] Grupa Krakowska (dokumenty i materiały), cz. VI, Kraków 1992, s. 138.
[3] Tamże, s. 162-164. Zachowały się także listy dotyczące przygotowań do wystawy, pisane do Lenicy przez Stanisłąwa Balewicza (2 IX 1974) oraz Jonasza Sterna (7 X 1974), tamże, cz. IV, s. 106-108.
[4] „Echo Krakowa” (16-17 XI 1974, s. 2) informuje o odbywającej się w Krzysztoforach wystawie Alfreda Lenicy. „Dziennik Polski”( 24-25 XI 1974, s. 7) „ z czynnych obecnie wystaw poleca eksponowaną w galerii Krzysztofory wystawę Alfreda Lenicy”. „Dziennik Polski” (28 XI 1974, s. 6), jako jedyny zamieszcza recenzję z wystawy: opis stylu malarskiego Lenicy z wyakcentowaniem surrealistycznego rodowodu twórczości. Zacytowano dłuższą wypowiedź artysty na temat sztuki XX wieku.