Bohaterowie narodu - jadwiga janowska
Jadwiga Janowska, śląska fotografka młodego pokolenia na warsztat bierze narodowy mit bohaterski i zderza go z zadziwiającą, współczesną modą na poliester, renesans dresowego szyku lat 90-tych i początku dwutysięcznych. Bohaterowie zdjęć, to znajomi artystki i znajomi znajomych, którzy, gdy tylko poszła fama o projekcie, z iście dziecięcą radością zgłaszali się, by wcielać się w podwórkowe postaci. Oglądaniu zdjęć może towarzyszyć ambiwalencja. Pod pozorną kpiną kryje się wręcz perwersyjna przyjemność z odgrywanej roli. Nie jest to więc jedynie pastisz pseudo patriotycznych postaw. Pod groteską skrywa się się tęsknota, sentyment, a może nawet ucieczka do czasów, które choć wcale rajskie nie były, wydają się na swój sposób młodemu pokoleniu sielskie. Jak to możliwe, że w tym imaginarium dres zyskuje status niemalże szlachetnego dzikusa? A dzikie czasy, dopiero co rodzącego się kapitalizmu, gdzie wielu szwendało się po podwórku, szemranych dzielnicach, samopas, a do tego “wszyscy kradli” stają się wyobrażoną idyllą?
Warto w tym momencie wspomnieć o poprzednim projekcie fotografki. “Dam radę, jak dorosnę” zdobył główną nagrodę w kategorii Young Poland na konkursie Grand Press Photo w 2018 roku. Opowiadał o młodzieńczych wyobrażeniach własnej przyszłości. O aspiracjach, prześnionym potencjale, buncie wobec zastanych ograniczeń i bolesnej konfrontacji z realiami, u progu dorosłości. Przytłaczająca proza życia to prawdziwy nokaut dla wyobrażeń dzieciaka. O trudzie tego zderzenia i sposobach sobie z nim radzenia opowiadają oba cykle.
Obecny projekt, to swego rodzaju aktualizacja z drogi odnajdywania się w rzeczywistości (post)dorosłości, który uchwytuje fenomen swoistej ucieczki od dorosłości w sentymentalny fantazmat, w postironicznym świecie. Chwilowym lekarstwem na niespełnione nadzieje, zagubienie (w świecie pełnym zwielokrotnionego przedrostka -post) i alienację, staje się regres do starych, “dobrych” czasów. Dla pokolenia Y są to akurat czasy sprzed cyfryzacji (po której “nic nie robi wrażenia”, a jednocześnie wszyscy chcą “zrobić wrażenie”), gdzie zdobycze technologiczne były nowinkami, ale nie dominowały codzienności, kiedy jeszcze nieustanne podłączenie do sieci internetowej, scrollowanie, kultura memowa i konsumeryzm, nie zawłaszczyło niemalże całego czasu wolnego, a spotkania odbywały się w tzw. “realu”. W tej perspektywie nasz szlachetny dres jest postacią żyjącą w tu i teraz (która nie musi nadmiarowo analizować), a w tam i wtedy młodzi chcieliby się schować przed nieprzystającą do wyobrażeń, niepewną i skomplikowaną rzeczywistością własnej dorosłości.
Młodzi zawsze byli tymi, w których pokłada się nadzieję, w końcu są przyszłością narodu…
Powinni być mądrzy i rozważni. Liczymy, że to Oni zajmą się problemami tego świata i przyniosą pożądaną zmianę, na ich barkach dorośli zostawiają ciężar ratowania świata. Przytłoczeni oczekiwaniami innych oraz rozczarowani realiami (chociażby patodeweloperki) młodzi wolą cofnąć się w czasie. Kwiat narodu chce uciec przed odpowiedzialnością, zatrzymując się gdzieś między światami i między etapami życia. Ten regres jest jednocześnie ważnym komunikatem o współczesnej kondycji, nawet jeżeli to głównie zabawa, na pół serio. Przywdziewając odpowiednie ubrania bohaterowie przechodzą chwilową metamorfozę, która wyzwala w nich humor, psotne popisywanie się i “głupie pomysły”, na które sobie mogą pozwolić w specjalnych uniformach.
Opowiadanie o osiedlu, które snuje Jadwiga Janowska jest pełne nostalgii za czasami dzieciństwa, w obliczu wyborów dorastania. Fotografka opowiada o zawiedzionych nadziejach, niespełnionych oczekiwaniach. Mierzy się przy tym z podwórkową ikonografią i narodowym patriotyzmem. Jej opowieść to sentymentalna podróż do czasów sprzed digitalizacji, która dopadła i ją samą (poprzedni projekt realizowany był aparatem analogowym, podczas gdy ten, z duchem czasów - cyfrowym).
Aleksandra Golecka
Wydarzenie otrzymało wsparcie w ramach programu Centrum Kultury Victoria "Start-up kulturalny".