O biegłość we własnej kulturze

O biegłość we własnej kulturze

1981–1988

Kustosz Muzeum Sztuki w Łodzi, Janina Ładnowska, rozmawia
z Andrzejem Paruzelem o jego pracy w Koluszkach

Janina Ładnowska: 50. rocznica Międzynarodowej Kolekcji Sztuki Nowoczesnej grupy „a.r.” [artyści rewolucyjni] w Muzeum Sztuki w Łodzi jest okazją, do rozmowy o kilku mniej znanych wydarzeniach zbieżnych czasowo, a dotyczących Władysława Strzemińskiego. Ma pan, jak się orientuję, szersze informacje na temat działalności Strzemińskiego w Koluszkach, Są one cenne szczególnie teraz, kiedy toczymy dyskusje na temat uczestnictwa w kulturze. Zanim jednak o tym pomówimy pozwolę sobie przypomnieć okoliczności powstania grupy „a.r.”. Władysław Strzemiński i Katarzyna Kobro po swojej secesji z „Praesen- su”, wraz z Henrykiem Stażewskim powołali na przełomie: 1929/30 r. nową grupę „a.r.”, do której weszli również związani z awangardą krakowską poeci Julian Przyboś i Jan Brzękowski. Ogólnym celem grupy była integracja sztuki, Twórcza współpraca uczestników uwidoczniła się w manifestach, wydawnictwach biblioteki „a.r.”, animowaniu twórczości artystycznej, gromadzeniu kolekcji, wreszcie indywidulnej twórczości.

Spośród wymienionych form aktywności wspomnę tylko te prace, które dotyczą Władysława Strzemińskiego z okresu jego pobytu w Koluszkach w latach 1926–1931. A więc „Komunikat a.r. „ nr 1, tomik poezji „Z ponad” Juliana Przybosia z typograficznym układem Władysława Strzemińskiego, „Kompozycję przestrzeni, obliczanie rytmu czasoprzestrzennego” wraz z Kobro, cykl obrazów „Kompozycje architektoniczne”. Nie należy zapominać o wydanym nieco wcześniej nakładem „Praesensu” – „Unizmie”, jak również o prowadzonej przez cały ten okres pracy dydaktycznej’ w Szkole Przemysłowo-Handlowej w Koluszkach.

Kontakty grupy były oparte przede wszystkim, na korespondencji: krążącej między Koluszkami i Warszawą (Stażewski), Cieszynem (Przyboś) i Paryżem (Brzękowski). Tą drogą przemierzały ustalenia dotyczące wystąpień grupy i owocne polemiki.

Andrzej Paruzel: Dodałbym, że po pierwszych wystąpieniach „a.r.”, wśród korespondencji przysyłanej na adres Wł. Strzemińskiego w Koluszkach znalazły się między innymi: gratulacje Mondriana po wydaniu „Z ponad”, manifest futurystyczny i książki Marinettiego, prośba Malewicza o zorganizowanie przez „a.r.” drugiej wystawy w Polsce. W Koluszkach odwiedzali Wł. Strzemińskiego i K. Kobro – Stażewski, Przyboś, Peiper i Brzękowski, który, nie znając wcześniej Strzemińskiego, tak pisał do Przybosia z Paryża po wizycie w Koluszkach: „[...] wizyta u Strzemińskich zrobiła na mnie nadspodziewanie miłe wrażenie, zdołaliśmy się porozumieć; w wielu sprawach, ma on piękne, istotnie piękne obrazy, też samo rzeźby Kobro.” (Paryż, 7.10.1930 r).

J.Ł.: Okres ten okazał się z perspektywy historycznej niezmiernie aktywny. Przejdźmy więc do Pana działań w Koluszkach. Jest Pan artystą, zatem Pana punkt widzenia na fenomen Władysława Strzemińskiego i mój – jako historyka sztuki, różnią się od siebie. Interesują mnie motywy, które skierowały Pana na drogę niełatwych badań i żmudnego poszukiwania kontaktów.

A.P.: Prace w Koluszkach realizowałem według własnego projektu razem z żoną Małgorzatą, Piotrem Weychertem, studentem PWSFTViT. Poznanie działalności Władysława Strzemińskiego w Koluszkach nie wynikało z chęci faktograficznego uzupełnienia pustych miejsc w jego życiorysie. Istotne było dla nas ogarnięcie i zrozumienie postawy tego człowieka. Podkreślam – postawy, gdyż nie można rozpatrywać wartości wnoszonych przez artystę, opierając się jedynie o jego prace – dzieła sztuki. Należy brać pod uwagę jego całą aktywność.

Katarzyna Kobro i Władysław Strzemiński z grupą uczennic Żeńskiej Szkoły Przemysłowo-Handlowej w Koluszkach. Wśród nich Wanda Chmielewska. Zdjęcie przed domem w którym mieszkali artyści. 2 lipiec 1930

 

Wanda Chmielewska-Solarek w tym samym miejscu dokumentowana przez grupę Realizacje Koluszki Małgorzatę i Andrzeja Paruzel i Piotra Weycherta 3 marzec 1981

Konsekwentne, świadome wcielanie określonej przez twórcę filozofii życia, a nie jedynie produkcja przedmiotów, czy nawet idei jako dzieł sztuki, jest dzisiaj najcenniejszym momentem kulturotwórczym. Jestem zdania, że w ten sposób należy weryfikować wybitne indywidualności dwudziestego wieku, a także poprzednich epok. Jedynie wyłom drugiej połowy XIX wieku spowodował wyabstrahowanie sztuki poza granice życia. Ten stereotyp niestety pokutuje jeszcze do dzisiaj. Świadomą i konsekwentną postawę twórcy identyfikuję z ciągłym stawianiem pytań i odpowiadaniu na nie własnym życiem.

Jedną z podstawowych kwestii własnej samoidentyfikacji jest pytanie o tradycje, z której się wyszło. Wspomniana już aktywność Strzemińskiego, przypadająca na okres pobytu w Koluszkach, jest szczególnie ważna dla kontynuacji i rozwoju teorio-praktyki tego nurtu. Stąd zwrócenie uwagi na postawę artysty w tym właśnie okresie. Równie istotne były dla nas prace i manifesty artystyczne tam powstałe, jak i praktyka dydaktyczna artysty, kontakt z K. Kobro jako artystką, zespół relacji między nimi a środowiskiem Koluszek, których rezonans jest jeszcze dzisiaj odczuwalny. Świadomość społecznych uwarunkowań sztuki wydaje mi się punktem wyjścia przy budowie własnej postawy twórczej. Stąd ten rodzaj zainteresowań analitycznych. Strzemiński skupiony w początku lat dwudziestych na zagadnieniach szukania wciąż doskonalszych rozwiązań budowy obrazu, choć nie ignorował problematyki sztuki stosowanej, której pozostawiał „funkcje rozpowszechniania, tworzenia stylu za pomocą środków już zdobytych”, to jednak nie mógł pogodzić się z hasłem utylitaryzmu w sztuce głoszonym przez Szczukę. Jak wiadomo stało się przyczyną bezpośredniego konfliktu między nimi, zakończonego wystąpieniem Strzemińskiego z „Bloku”.

W roku 1935 w tekście „Hasło przeciw stabilizatorom sztuki” znajduje się zdanie świadczące o zmianie orientacji i światopoglądu Strzemińskiego. Przytoczę fragment tekstu: „odpowiedzią na pytanie po co? jest praca artysty dla wzmożenia współczynnika organizacyjnego sił społecznych, dążenie do form celowości, ekonomii i planowości w sztuce, jak w całokształcie życia społecznego. Te dążenia, zależnie od warunków, znajdują swój wyraz w wymowie stosowanych form, w opracowani norm i metod utylitarno- -organizacyjnej pracy artystycznej – lub w konkretnej wspólnej pracy plastyka ze społecznikiem i technikiem nad bezpośrednim masowym kształtowaniem form bytu. Nie malowany obraz jest ostatecznym celem artysty, lecz przejście od niższych form organizacji życia do jego wyższych form”.

Myślę, że cały dorobek sztuki ostatnich lat spowodował, że cytowane zdanie nabyło szczególnej wagi i takie rozumienie sztuki powinno być już dzisiaj oczywiste.

Prowadzone przez nas w Koluszkach prace zakładały współpracę z mieszkańcami tego miasta. Nastawieni byliśmy na dwie grupy mieszkańców. Jedną stanowili byli uczniowie Władysława. Strzemińskiego, zaś drugą osoby nieznające wydarzeń tamtych lat; była to głównie młodzież szkół średnich. W pierwszej kolejności podjęliśmy działanie z grupą osób pamiętających Władysława Strzemińskiego. Zainspirowaliśmy proces mający na celu „szukanie w sobie”. Pretekstem pobudzającym ten proces było wspólne zobiektywizowanie wartości wynikających z uczestnictwa
w istotnym fakcie, jakim była szkoła prowadzona przez Strzemińskiego. Współpraca ze środowiskiem młodzieżowym, rozpoczęta cyklem wykładów o dokonaniach Strzemińskiego, kontynuowana będzie przeze mnie w następnym roku. Ma ona na celu wypracowanie modelu aktywnego uczestnictwa w kulturze.

Paruzel Andrzej Dokumenty z Realizacje Koluszki

J.Ł.: Działalność więc Pana w Koluszkach przebiegała w dwóch płaszczyznach: indywidualnej – było nią „dowartościowanie życiorysów” uczestników tych wydarzeń i socjokulturałnej – mam na myśli rozbudzenie inicjatywy w celu utrwalenia świadomości współcześnie żyjących ludzi wydarzeń kulturalnych, które miały miejsce ponad pół wieku. Dla mnie osobiście ta pierwsza płaszczyzna wydaje się ważniejsza. Jako historyka sztuki interesują mnie fakty. Zacznijmy od pracy dydaktycznej Strzemińskiego, która była podstawą jego egzystencji.

A.P.: Była to praca w Szkole Przemysłowo-Handlowej Polskiej Macierzy Szkolnej i w miejscowym Gimnazjum. Szczególnie interesowało nas funkcjonowanie Szkoły Przemysłowo-Handlowej, w której Strzemiński wraz K. Kobro wprowadził nowoczesny program nauczania – dla przyszłych projektantów sztuki stosowanej, a nie rzemieślników. Powstanie programu szkoły w Koluszkach należy wiązać z rozważaniami o profilu szkół i akademii projektowania artystycznego, jakie pojawiły się w latach dwudziestych w kilku ośrodkach myśli konstruktywistycznej w Europie. Myślę tu o takich szkołach czy akademiach, jak rosyjskie wolne pracownie, czy Moskiewskie Laboratorium Sztuki INCHUK, czy niemiecki Bauhaus. Strzemiński w programie szkoły podkreśla istotność teorii z praktyką. Oparł się na doświadczeniach kubizmu: „[...] z tego stanowiska kubizmu staje się zrozumiałe zainteresowanie, jakie poświęcono kwestii materiału. Od materiału zależy kolor, powierzchnia i ciężar kształtu. Te właściwości mogą podnieść kontrast jednego kształtu z drugim, mogą spowodować piękno kształtu i kontrastujących z nim kształtów otaczających. Każdy materiał, objawiający się w całej swej prawdzie istnienia może być piękny, o ile jest zestawiony z innym materiałem w sposób właściwy. Pięknem nie jest ozdoba, lecz kontrast”.

Trzyletnia szkoła obejmowała trzy kursy. Na pierwszym kursie Strzemiński akcentował ćwiczenia kształtów i barw na płaszczyźnie, których kolejne komplikacje miały uświadomić ich wartości w kontekście historii i sztuki. Kurs drugi i trzeci miał być okresem zastosowania doświadczeń do „rzeczy użytkowych” i wykonania ich w materiale, aby w końcu osiągnąć powiązania kształtu przedmiotu czy postaci z projektowanym modelem, w której figura łączyła się z ubraniem we wspólnym rytmie architektonicznym. Każda z absolwentek Szkoły Przemysłowo-Handlowej na pytanie postawione dzisiaj o istotę lekcji odpowiada: pracowałyśmy na kontrastach. Bazując na relacjach uczennic, dokonaliśmy nagrania telewizyjnego dotyczącego funkcjonowania szkoły, metod dydaktycznych, atmosfery z tamtego okresu.

J.Ł.: Wspomniał Pan o Bauhausie. Strzemiński nie zgadzał się z wieloma założeniami tej ważnej uczelni prowadzonej przez Waltera Gropiusa w Weimarze i Dessau w latach 1919–1933. Chyba zgodzi się Pan ze mną, że trudno byłoby porównać Przemysłowo-Handlową Szkołę w 3-tysięcznych Koluszkach z Bauhausem? Ambicją wszakże Strzemińskiego było wykształcenie artystów-projektantów z jednej strony, a także wprowadzenie Szkoły w orbitę własnych działań teoretyczno-dydaktycznych, które kontynuował w łodzi w latach 30. w pracy pedagogicznej w Szkole Dokształcenia Zawodowego, a po wojnie w PWSSP. Aktywność Strzemińskiego nie mogła jednak ograniczyć się do samej pracy pedagogicznej w koluszkowskich szkołach – musiała rozprzestrzenić się na całe środowisko. Czy zna Pan konkretne przykłady unaoczniające te relacje – mam na myśli zarówno społeczność szkolną, jak i dorosłych?

A.P.: Twórca unizmu, podkreślając niektóre zalety Bauhausu, jednocześnie nie zgadzał się z jego praktycznym ukierunkowaniem. Uważał, że to praktyczne nastawienie powoduje rezygnację z teoretycznych uogólnień, co
w przyszłości może doprowadzić system szkół typu Bauhaus do „bazy zbyt ciasnej i ograniczonej”. Dzisiaj trudno porównać dorobek Bauhausu ze Szkołą w Koluszkach, ze względu na zdecydowanie odmienne możliwości ekonomiczne obu ośrodków. Ocalałe prace uczennic świadczą o wyjątkowo wysokim poziomie projektowania w Szkole Przemysłowo-Handlowej, stawiając sześcioletni okres jej funkcjonowania jako znaczący ewenement w szkolnictwie artystycznym tego czasu w Europie. Z działań inspirowanych przez Strzemińskiego, a mających oddźwięk w społeczeństwie Koluszek, wymieniłbym wystawy organizowane na zakończenie każdego roku szkolnego, przedstawiające prace uczennic. Stanowiły one ważkie wydarzenie w życiu kulturalnym Koluszek. Osobne miejsce zajmuje postawiony w latach trzydziestych pomnik zaprojektowany przez Wł. Strzemińskiego. Należy wspomnieć, iż był on jednym z elementów zakomponowanej przez artystę przestrzeni wokół ówczesnego Gimnazjum. Istniała organiczność powiązań poszczególnych elementów tego środowiska. myślę tu o linii alejek, drzew, krzewów, a także miejscu pomnika w stosunku do gmachu szkoły i miasta. Obecnie w ramach naszego współdziałania z byłymi uczniami Strzemińskiego powstała inicjatywa odbudowy pomnika. Trudny okazał się etap zbierania dokumentacji. W celu odtworzenia wyglądu pomnika przeprowadziliśmy ankietę wśród mieszkańców tego miasta. Dzięki niej udało nam się uzyskać jedyne zresztą zdjęcia całego monumentu (publikowane poniżej). Ankieta, oprócz pytań natury dokumentacyjno-historycznej, była sondażem opinii o odbudowie pomnika i propozycją wstępnej jego lokalizacji.

J.Ł.: Czy obecna sytuacja w Polsce nie przeszkadza tej inicjatywie?

A.P.: Rozdawanie ankiet czy wieszanie plakatów informacyjnych na przestrzeni ostatnich miesięcy miało szczególną wymowę. Nie mówiąc już o ciśnieniu, jakiemu podlegała społeczność Koluszek, tak zresztą jak wszyscy ludzie w Polsce. Udało nam się jednak, i myślę tu przede wszystkim o grupie ludzi najbardziej zaangażowanych, przezwyciężyć atmosferę ostatnich miesięcy. Stąd decyzja o odbudowie pomnika na poły społecznym sumptem. Wstępne prace, przy poparciu władz miasta, już ruszyły z miejsca. Pomnik ma być postawiony w ciągu roku Myślę, że we wrześniu 1982 r. na rocznicę 65-lecia Liceum (byłego Gimnazjum), któremu ma być nadane imię Wł. Strzemińskiego, nastąpi jego odsłonięcie. Ostatnio niejako towarzyszy nam moda na stawianie pomników. Przedsięwzięcie nasze chciałbym, aby rozumiano jako jeden z elementów wypracowywanego przeze mnie modelu kultury czynnej – tak w momencie zbierania dokumentacji, jak i w czasie budowy. Jest ono jednocześnie manifestem koncepcji rzeźby K. Kobro i Wł. Strzemińskiego nie zauważonej przez polską architekturę.

A co Pani jako kustosz zbiorów Muzeum Sztuki w Łodzi sądzi o bryle pomnika?

J.Ł.: Pomnik koluszkowski łączył ciężką, skubizowaną monumentalną bryłę orła z ceglanym surowym cokołem, łuk stanowiący część cokołu realizował zasadę „źródłem formy jest kontrast”, a także był elementem funkcjonującym jako miejsce spotkań młodzieży szkolnej. Pamiętając niezrealizowane projekty dworca kolejowego w Gdyni Wł. Strzemińskiego i przedszkola funkcjonalnego K. Kobro, mam nadzieję, że omawiana inicjatywa będzie sfinalizowana bez przeszkód w sugerowanym przez Pana terminie.

Dziękuję Panu za rozmowę.

W wywiadzie wykorzystano fragmenty tekstów z „Pism” Wł. Strzemińskiego oraz fragmenty opracowania A. Turowskiego „Listów Strzemińskiego do Przybosia”.

Żródło:

O biegłość we własnej kulturze. Kustosz Muzeum Sztuki w Łodzi, Janina
Ładnowska, rozmawia z Andrzejem Paruzelem o jego pracy w Koluszkach, [1985], mps, przeznaczony do druku w czasopiśmie „Odgłosy”, niepublikowany, archiwum Andrzeja Paruzela.

 

 

Dokumentacja