O fotografii - Urszula Czartoryska

Przywiązanie Lewczyńskiego do fotografii nie polega na zainteresowaniach formalnych. Źródłem jego jest przekonanie, że fotografia jest w stanie i powinna być środkiem wypowiedzenia siebie, swoich myśli o życiu. Lewczyński zajmuje się człowiekiem, ale śledzi go mniej bezpośrednio. Obserwuje go nie 'oko w oko' jako jednostkę ludzką, lecz poprzez wszystko na czym znać piętno jego działalności, co istnieje wokół niego poprzez wytwory jego rąk, począwszy od śladów zabaw dziecinnych, na dokumentacji zbrodni skończywszy. W przedmiotach, które nas otaczają odnajduje już nie 'zapoznane piękno', jak to robi fotografia dziś już nieco tradycyjna, ale zalążek dramatu, punkt wyjścia skojarzeń myślowych. Lewczyński nie aranżuje sytuacji w sposób wyszukany - prostotę i dokumentalność zdjęć czyni swoimi sojusznikami w poszukiwaniu siły wyrazu. Uważa, że ów dramat tkwi w każdej rzeczy powołanej przez człowieka do istnienia. Dla Lewczyńskiego nie ma przedmiotu „jednoznacznego". W tak wielu z nich odnajduje ukrytą tajemnicę. Niekiedy potrafi on ciągnąć jakby długie łańcuchy złożone ze swych kolejnych zdjęć, gdzie treść jednego z nich pociąga za sobą, poprzez skojarzenia pojęciowe, obecność zdjęć dalszych. Nieużyteczne byłyby tu próby doszukiwania się związków treści potocznych. A jednak trafność sugestii i autentyczność przeżyć Lewczyńskiego jest tak przekonywująca i jasna dla każdego z nas.

Urszula Czartoryska, 1972

Dokumentacja