Autokomentarz do dorobku artystycznego (autorefleksja)

Autokomentarz do dorobku artystycznego (autorefleksja)

Od czasów nastoletnich zawsze pociągało mnie, by zostać kiedyś reżyserem, robić filmy i spróbować dołączyć do tych najważniejszych autorów dzieł filmowych. Obłożony książkami na temat kina, filmu, jego historii, biografii ulubionych reżyserów, na zmianę chodziłem do wszystkich Dyskusyjnych Klubów Filmowych jakie w tamtych czasach działały w zasięgu moich możliwości dojazdowych. Dlaczego nie zdecydowałem się na klasyczną drogę filmową i zdawanie na reżyserię? Nie byłem na to gotowy.

Moje lata studenckie to czasy galopującej inflacji, początki wschodnio europejskiej odmiany kapitalizmu, które w połączeniu z potrzebą uniezależnienia się, wprowadziły mnie na drogę szybko pnącej się w górę „kariery” wziętego i dobrze opłacanego grafika komercyjnego. Ówczesny „świat artystyczny” który, w sposób naturalny, studiując sztuki piękne, mógł mnie wciągnąć, bardzo szybko przestał mnie w ogóle interesować.

Dzisiaj reguły świata sztuki są dla mnie bardziej transparentne, zrozumiałe i oczywiste, że jest to bliskie lub jest częścią biznesu i polityki razem wziętych. W czasach studenckich nie rozumiałem tego jeszcze i być może ten lokalny świat też tego wówczas nie rozumiał – funkcjonował posługując się intuicją.

Próbując przeanalizować mój sześcioletni dorobek artystyczny najbardziej oczywistą osią poprowadzoną przez większość moich realizacji mogą być reminiscencje tych młodzieńczych marzeń. Jednak bardzo wyraźne jest ostateczne przedefiniowanie ich. Sam dyplom magisterski był filmem, zaraz potem w 2008, debiut artystyczny również, kolejne realizacje to wiele bardzo sprawnie zmontowanych krótkich form filmowych. Realizacja instalacji Dwaj ludzie z napisem Sopot to już wyraźne odejście od klasycznej formy filmu, to mój pierwszy „film” nie będący nim, mimo że był w sposób bardzo prostolinijny inspirowany realizacją Romana Polańskiego Dwaj ludzie z szafą. Ratowanie stoczniowego styropianu (który nie był tym z okresu strajków 1980) to już „film” który sam przekroczył swoje granice – „film”, który stworzyły wspólnie ze mną media i ich odbiorcy. W ostatnim projekcie Symbiotyczność tworzenia dotarłem do takiego rodzaju filmu, który w pełni satysfakcjonuje mnie jako tego „filmowca”, o którym marzyłem chodząc do klubów filmowych jako uczeń.

Czy mój obecny projekt, który przewiduję na wiele długich lat jest kontynuacją tematyki poprzednich prac, czy jest jej wyraźną dyskontynuacją? Myślę że jest jednym i drugim. Rzeczywiście sam mam świadomość tego, że bawię się „enigmą”, że lubię nie dopowiadać wyraźnie tego co chcę powiedzieć, ryzykując oczywiście efekt, że nikt mnie nie zrozumie. Tak najwyraźniej stało się w przypadku stoczniowego styropianu. Moim założeniem było tam unaocznienie ironii i cynizmu obecnej sytuacji terenów Stoczni Gdańskiej w kontekście przemian i strajków 1980. A może właśnie, przez osiągniętą tym projektem reakcję odbiorców, jednak mi się to udało...?

Sam jestem ciekaw jak potoczą się sprawy projektu Symbiotyczność tworzenia. To, że ten projekt jest tak bardzo nieprzewidywalny jest równie ważnym powodem, że go prowadzę, jak te, o których piszę w opisie mojej pracy doktorskiej.

To, co się zmieniło w moim myśleniu to, między innymi, zdecydowane odejście od tematu lokalności i przeświadczenie, że jeśli ta lokalność będzie potrzebna do interpretacji danej pracy to i tak się w niej znajdzie. Tutaj z pewnością jest to dyskontynuacja.

Jarosław Czarnecki | Elvin Flamingo

Dokumentacja