O malarstwie Tamary Berdowskiej - Bożena Kowalska

Ponownie - po czternastu latach - swoje obrazy w galerii Artemis wystawia Tamara Berdowska. W 1997 roku były to płótna z błękitnego okresu malarstwa Tamary. Zawierały wszystkie tonacje i odcienie tej samej barwy wywołując, mimo monochromatyzmu, doznanie pełni i bogactwa koloru, i równie efektywne odczucie jego wibracji. Przed tym okresem błękitnym artystka posługiwała się wieloma kolorami; po etapie błękitu przebyła dramatyczną fazę czarnych, depresyjnych obrazów na granicy widzialności, by wkrótce powrócić znów do wielobarwności, której pozostaje już wierna. Jednak, choć rozjarza jej malarstwo czerwień i fiolet, zieleń i żółcień, ulubiony błękit stanowi w nim przeważnie nadal dominantę.

Obecna wystawa obejmuje prace malarki z ostatnich sześciu miesięcy, od października 2014 roku do marca 2015 i są to prace wykonane w trzech technikach: obrazy, reliefy i jeden rysunek przestrzenny. Wszystkie obiekty oparte są na tym samym modelu rysunkowym: obracających się kwadratów lub prostokątów. Dotyczy to także formy przestrzennej. Prostokąty naniesione na półprzezroczyste folie zawieszone za sobą szeregowo, przeobrażają się jak w ciągu kadrów filmowych. Dwuwymiarowe, płaskie rysunki, nakładając się na siebie w przestrzeni, tworzą złudą i zjawiskową, trójwymiarową formę. Gdy się przechodzi obok niej wydaje się znajdować w nieustającym ruchu.

Przestrzenny obiekt Tamary z czarnym rysunkiem na białych foliach jest w rezultacie szary. Także obrazy jej są szare i z tej jasnej szarości wydobywają się i narastają w intensywności, choć nigdy jaskrawe: czerwień zanikająca w szarości, a za nią znów szarość, i kolejny kolor - błękit kobaltu, wszystko pełne ruchu, pulsacji form i wibracji podstawowych mikro-cegiełek, z których Berdowska zawsze buduje swoje obrazy. Podobnie w zakresie koloru budowane są reliefy. Konstruowane z małych, ułożonych szachownicowo obok siebie kwadracików, spiętrzanych od góry ku dołowi w taki sposób, że widoczne są ich boczne krawędzie, a każdy relief w całości, oglądany z boku, ma formę stożka. Barwa ulega stopniowym zmianom tylko na powierzchniach tych wypukłych kwadracików podczas gdy ich boczne krawędzie pokryte są jednym kolorem.

Subtelność kolorystycznych rozwiązań reliefów Tamary jest wyjątkowa. Jeden z nich, przykładowo, wszystkie krawędzie wypukłości ma barwy jasno-szaro-niebieskiej. Taką też tonację przybrała cześć powierzchni kwadracików na dwóch przeciwległych po skosie narożach całości kompozycji.
Na kolejnych płaszczyznach ku przekątnej przebiegającej przez środek reliefu powoli narasta z niebieskawej szarości oddech czerwieni delikatnej jak mgła. Rozświetla się ona jak róż letniego świtu, do końca nieuchwytna, z szaro-niebieskiego przemieniająca się w śladowe promieniowanie czerwieni, by znów powrócić w niebieską szarość.

Są te reliefy i płótna Tamary nie tylko przykuwające uwagę; nie tylko oczarowują barwą i radują oczy. Zapraszają do kontemplacji. Czyta się w nich nostalgiczną zadumę i autentyczne przeżycia, które tak pięknie i z prostotą wyraża autorka: (…) jest u mnie potrzeba uzewnętrznienia i nadania formy obrazom, które jawią się w moim umyśle (…) Towarzyszy mi zawsze poczucie niedoskonałości powstałego obrazu w stosunku do zjawiska, które wywołało potrzebę tworzenia. Twórczość to dążenie do doskonałości, której się nigdy nie osiągnie, do określenia i dotknięcia czegoś, co jest jedynie przeczuwane. Twórczości towarzyszy wieczna tęsknota.


Bożena Kowalska

Dokumentacja