Recenzja - Mieczysław Wejman

Mieczysław Wejman

Jacek Gaj jest osobowością artystyczną. Jest to dominujące wrażenie, którego doznajemy przy zetknięciu się z jego sztuką i osobą. Każdy człowiek rzecz jasna jest osobowością, artysta zaś szczególnie, lecz w tym kontekście znaczy to, że chodzi o wyjątkową osobowość. Cechą wyróżniającą tę postać jest znacznie większa odrębność przejawiania swych doznań i myśli, niż to powszechnie zwykliśmy spotykać. Tego typu postawa wymaga samodzielności i autentyczności duchowej. Tacy ludzie nie wybierają sobie zawodu, lecz poświęcają się sprawom.
Jacek Gaj poświęcił się z pozoru bardzo małemu czy też wąskiemu wycinkowi sztuki graficznej, nawet nie całej, bo tej wykonywanej na metalu, i tej najpierwszej - to znaczy rysunkowi. Ale poświęcił się cały. l dlatego realizuje to zadanie w sposób, który jest wyrazem dążenia do doskonałości. Dokonuje się to w dwóch płaszczyznach - fizycznej i duchowej. Ta pierwsza to dziedzina wykonawstwa, druga to myślenie. Odwieczne i powszechne zagadnienie stojące przed każdym człowiekiem - co i jak? Życie jednakże, społeczne przede wszystkim, wymaga, aby było ono rozwiązywane przez stałe i możliwie powszechne wzorce i modele. Bardzo to dużo jeśli samodzielnie dokonujemy wyboru spośród istniejących i obowiązujących wzorów i modeli. Gdybyśmy ponadto zechcieli sami siebie formować wewnętrznie i w działaniach moglibyśmy jak Odysseusz opierać się naporowi nieskończonej ilości fal zalewających naszą łódkę życiową.
Osiąganie doskonałości wymaga koncentracji, a to pociąga za sobą konieczność wyrzeczeń. Szerokość rozprasza, wąskość skupia i skłania do głębokości.
Jacek Gaj wyrzekł się wielu uroków, jakie można zdobyć zajmując się różnymi dziedzinami sztuk plastycznych lub choćby tylko różnymi warsztatami graficznymi. Jak już
powiedziałem rysuje i trawi bądź rytuje płyty miedziane - nic więcej. Dodatkowe ograniczenia to prawie całkowite usunięcie barwności; większość plansz to grafiki czarno-
białe o bardzo niedużych wymiarach, co w dobie szastania kolorami i wymiarami jest czymś wyjątkowym. Po tej bardzo wąskiej ścieżce wyznaczonej sobie dla realizacji
postępuje tak, jak gdyby była to kładka zawieszona nad przepaścią, na której nie można stawiać kroków fałszywych i niepewnych. Każdy krok musi być postawiony dokładnie na swoim miejscu i każda zmiana pozycji musi być uzasadniona. W miedziorycie Jacka Gaja każda linia coś określa i wyznacza, każda część obrazu graficznego potrzebna jest całości. Można by policzyć wszystkie linie, żadnej części nie można usunąć.
Znane są w sztuce zjawiska, gdy doskonałość warsztatowa nie wsparta świadomością twórczą objawia się w najlepszym wypadku jako popis, przeważnie jednak jako suchość i nuda. Miedziorytnictwo Jacka Gaja (używam tego określenia jako synonimu dla całej jego sztuki) mimo swej perfekcji warsztatowej i technicznej nie tymi walorami przytrzymuje uwagę widza. Najsilniej i najpewniej emanuje z siebie refleksję dotyczącą egzystencji. W sposób oczywisty i natychmiastowy uwidacznia się fakt, że ta znakomita robota jest środkiem służącym wypowiadaniu myśli, które dotyczą podstawowych odczuć bytu każdego z nas jako osoby.
W tej sferze Jacek Gaj również dokonał wielu skreśleń i ograniczeń. Pozornie wygląda to tak, jak gdyby z całej problematyki ludzkiej wybrał okruch osobistych doznań. Może tak i jest, lecz jest jako wynik, a nie jako założenie. Jest to konsekwencja obrazowego przeanalizowania rozważań o wartości. Gdzie jej szukać? Czy zależna jest od tego kim człowiek jest, czy też od tego co posiada, albo jaką gra rolę?
Na planszach, na których bardziej lub mniej rozpoznawalny znajduje się on, Jacek Gaj, tłamszą się ludzie i przedmioty. Podpatrują się, gniją na drzewach, duszą się nawzajem, wściekle i zawistnie wspinają się po drabinach, włażą jedni na drugich, plączą się wśród drzew, tłoczą się w nieprawdopodobnie zagraconych mieszkaniach, salach wśród krzeseł, stołów, luster, tablic i psów. Mają na sobie przedziwne ubrania, jakieś kurtki jakby mundury, śmieszne kapelusze, laski. Często świecą golizną, nadzy odziewają buty narciarskie, przedrzeźniają się, pokazują sobie języki, wygłupiają się, są w takim samym stopniu straszni co śmieszni.
W każdej z tych plansz zawarta jest odpowiedź. Potępione są rzeczy i przedmioty, potępione są namiętności i ambicje. Miedzioryt z Odysseuszem mówi wprost i wyraźnie - tylko to, kim jesteś, co sam z siebie masz wewnątrz, jest niezniszczalną wartością, której ci nikt nie może zabrać i stanowi o twoim obliczu nie budzącym grozy ani śmieszności.

[Fragment recenzji napisanej z okazji przewodu kwalifikacyjnego II stopnia na
Wydziale Grafiki krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, Kraków 1975]

Dokumentacja