Jacek Gaj - RECENZJE

Janusz Bogucki, Nowatorstwo i smak tradycji, "Projekt" 1967 nr 4, s. 38-43]
"...Jacek Gaj - wyobraźnia najbardziej drapieżna, niezwykle skondensowana, skupiona w sposób obsesyjny, bezkompromisowy, na obrazowaniu spraw elementarnych ludzkiej egzystencji. Realizm niemal brutalny owych graficznych moralitetów i wieloznaczność wizji, w którą zostały wbudowane - decydują tu o wadze wypowiedzi artystycznej i o niezwykłej symbiozie nowoczesnego widzenia plastycznego z wzorcami zawartymi w dziełach dawnych mistrzów."

Andrzej Osęka, Qualite, "Kultura" 1977 nr 25, s. 14
Recenzje z naszej wystawy romantycznej w Paryżu są obfite, obszerne i właściwie bez wyjątku pozytywne... spośród twórców, którzy wzbudzili zachwyt wymienić trzeba Wojtkiewicza oraz Jacka Gaja. Lucien Curzi pisał o nim: oto wielki artysta, którego całość dzieła graficznego chciałoby się zobaczyć we Francji..."

A. Potoczek, Nieistniejący płomień - o grafikach Jacka Gaja "Dekada Literacka" 1998 nr 7/8, s. 22-23].
"Gdyby słowo tajemnica nie zostało przez czas i ludzkie doświadczenie naszego wieku tak dalece wytarte, należałoby nazwać sztukę krakowskiego grafika Jacka Gaja właśnie w ten sposób - sztuką tajemną, sekretnym zapisem czegoś, co bez udziału tajemnicy przestaje istnieć, ulega natychmiastowemu i nieodwołalnemu unicestwieniu. Jeśli nie mamy w sobie przyzwolenia, a nawet imperatywu, skłaniającego ku tej tajemnicy, grafiki Jacka Gaja nie będą miały dla nas sensu. Metafizyka nie może mieć sensu dla kogoś zamkniętego na tajemnicę, to znaczy na to coś, co inny wielki artysta metafizyczny, Józef Gielniak, nazwał instynktownie nieistniejącym płomieniem."

Tadeusz Nyczek - wstęp do katalogu „ Jacek Gaj, Grafiki i Rysunki”, Muzeum Narodowe w Krakowie 2000 r.

(...) Od 1965 datuje się seria kilkudziesięciu grafik i rysunków, które przyniosły Gajowi sławę i zrobiły mu światowe nazwisko. Mowa zwłaszcza o miedziorytach, bo na tej technice Gaj skupił się niemal wyłącznie (wyjątkiem, był akwafortowy cykl Hommage a Canetti i kilka jeszcze pojedynczych utworów wykonanych tą techniką). Taniec, Drzewo, Drabiny, Odysseus z dla B., Zabawa, cykl Kuszeń, Wizyta, Narada, Szkoła - dzięki tym między innymi pracom Jacek Gaj stał się eksportową gwiazdą polskiej grafiki, laureatem wielu prestiżowych nagród i konkursów, jednym z filarów tak zwanej szkoły grafiki krakowskiej, która stała się znakiem polskiej grafiki współczesnej w ogóle. O tej szkole powstały książki, eseje i artykuły, prace magisterskie i doktorskie. O pracach między innymi Wejmanów (ojca i synów), Srzednickiego, Panka, Pietscha, Mianowskiego, Karwackiego, Jackowskiego, Sobockiego, Waltosia, Skórczewskiego, Marty Kremer.

W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych równą sławą cieszyła się tylko polska szkoła plakatu, gdzie z kolei prym wiedli warszawiacy i wrocławianie.
Gajowe miedzioryty z tych dwóch dekad są dla postronnego widza jednym wielkim cyklem swoistej "komedii ludzkiej" , gdzie anonimowe postaci odgrywają jakieś tajemne dramaty, misteria, tragikomedie. Oto stojące w otwartej przestrzeni wielkie, samotne drzewo obwieszone ludźmi jak owocami. Oto w czarnej pustce nocy, na podświetlonej dziwnym światłem posadzce-ziemi, złączona trochę upiornym uściskiem tańczy naga para. Gdzie indziej grupka innych nagusów ucieka z wielkiej, wypełnionej równie nagimi postaciami klatki. A oto las złożony z... drabin, na które starają się wleźć w jakimś opętańczym szale tłumy ludzików, także gołych.

Nagość, częsty kostium wielu bohaterów prac Gaja, jest tu oczywistym znakiem uniwersalizującym. Jesteśmy nadzy wobec przede wszystkim instynktów, to one pchają nas w szaleństwo beznadziejnej konkurencji w walce o drabinę do nieba albo próbę ucieczki z jakiejkolwiek klatki, którą przecież sami dla siebie sporządziliśmy. Przemawia przez te miedzioryty, niewielkie i gęste, filozofia egzystencjalna przede wszystkim, ta spod znaku Sartre'owskiego "bytu i nicości".


Dokumentacja