Miedzioryty Jacka Gaja - Andrzej Osęka

Andrzej Osęka
Mało kto robi dzisiaj miedzioryty. Nie tylko w Polsce, także i na świecie. Dla tych, którzy się spieszą, jest to technika bez sensu. Każdą kreskę trzeba wyciąć rylcem w blasze miedzianej; potem ściąć resztki wióra, wygładzić. Blacha musi być wypolerowana na lustro. Jeśli się zrobi błąd, rylec się poślizgnie - trzeba tę złą kreskę „przebić", punkt po punkcie, uderzając puncą od drugiej strony blachy, potem ściąć nadmiar wypukłości, polerować jeszcze raz. Nie ma tu mowy o swobodzie akwaforty, o miękkich liniach właściwych „suchej igle".
Nie można ani na chwilę zdać się na żywioł, popróbować „szczęśliwego przypadku"; niczego nie da się zamarkować mgłą niedopowiedzeń. Technika ta wymaga od artysty maksimum dyscypliny, nieustannego skupienia, skomplikowanej i żmudnej pracy. Artysta, który ją dzisiaj wybiera, nie kieruje się żadnymi racjonalnymi względami; nikomu przecież nie zależy na uzyskiwaniu kilkuset odbitek (takie bowiem, rzadkie, stwarza ona możliwości). Takie reprodukcje robi się obecnie inaczej.
Wybór miedziorytu jest świadomym narzuceniem sobie dyscypliny, pomnożeniem trudności. Ci, którzy pragną ułatwień, nie mają tu czego szukać. Technika ta mogłaby się stać modna tylko w wersji jawnie uproszczonej. Wiadomo, gdzie jest dobra robota, a gdzie partactwo. Wiadomo - mniej więcej - w jakim kierunku można technikę doskonalić. W czasach tak niepewnych kryteriów artystycznych jest to bezcenne. Nareszcie coś, czego się można trzymać, nareszcie wychodzimy z rozpaczliwego świata względności, dowolności, gdzie każda niechlujna plama domaga się szacunku w imię uznania dla spontanicznego gestu.
Jacek Gaj od kilku już lat uprawia niemal wyłącznie miedzioryt. Przedtem uprawiał mezzotintę, równie dziś rzadką, równie trudną. Ludzie poddają się czasem regułom, by
pozbyć się niepokojów indywidualizmu. Nic takiego nie dzieje się w tym przypadku. Nie tylko dlatego, że (o czym będzie jeszcze mowa) grafiki Jacka Gaja są bardzo osobiste. Również w samej technice artysta podkreśla sprawy indywidualne. Nie ma dwóch takich samych rylców, mówi. Uprawiając tę technikę (podobnie zresztą dzieje się w przypadku drzeworytu) grafik łączy się z narzędziem, z tworzywem. Proceder - to nie samo tylko cięcie w blasze. To również jej polerowanie, wyrabianie fazy (ukośnego ścięcia brzegu, dzięki któremu nie przebija ona papieru), ostrzenie rylca, sposób trzymania rylca. Ważny jest gatunek miedzi, ważny nawet gatunek kamienia, na którym ostrzy się rylec. Każda czynność musi być wykonana z najwyższą uwagą, i każda może się z różnych względów - udać albo nie udać. Jest ich naturalnie znacznie więcej niż wymieniłem; proceder trwa długo, spieszyć się nie wolno, Jacek Gaj jedną grafikę opracowuje nieraz miesiącami. Od 1965 roku wykonał dziesięć
miedziorytów.
Technika ta - w przejmujący sposób - łączy również artystę z tradycją, z przeszłością. Nie jest „nowoczesna", nie ma w niej śladu esprit modernę. Jej arcymistrzów szukać trzeba zawsze wśród zmarłych. Doskonalenie się jest więc tutaj wyprawą w czas dawny, odnajdywaniem zapomnianych kunsztów, zlekceważonych reguł i prawd, l przy tym - to przecież nie epigonizm. W przypadku Jacka Gaja chodzi o twórczość żywą i bogatą, o postawę pełną inwencji. Tylko rodzaj tej inwencji, kierunek oszukiwania - są sprzeczne z mitologią współczesnej cywilizacji. Wbrew pozorom - nie jest to jednak ucieczka. Świat dzisiejszy zjawia się w rycinach Jacka Gaja nieustannie w formie metaforycznej i w realiach. Miedzioryt U Adama przedstawia pracownię Adama H.: mamy tam portret gospodarza, realistycznie ukazane wnętrze, autoportret samego Gaja oraz najrozmaitsze figury, będące aluzją do konkretnych rozmów, klimatów. Wizyta dzieje się w pracowni Jacka Gaja. Bohater Odysseusza - to również konkretna osoba z kręgu przyjaciół artysty. Ciągle, uporczywie zjawiają się tu postacie, twarze z tego kręgu. Karykatura i groteska nieznacznie tylko maskują bolesność tego sposobu widzenia świata. Drabiny, jedna z najciekawszych prac Jacka Gaja zawiera sąd o ludziach roztopionych w tłumie, pochłoniętych absurdalną walką o miejsce na jak najwyższym szczeblu którejkolwiek z bezładnego lasu kruchych, łamiących się drabin.
Grafiki Jacka Gaja stanowią obronę strefy prywatnej. Są to dramatyczne i komiczne, pełne kpin i wyznań listy do - także i nie znanych mu przyjaciół. Artysta mówi im o sobie i o nich; ofiaruje im czas, włożony w pracę, ofiarowuje dzieło swych rąk i swojej wyobraźni. W zamian - oczekuje uwagi, oczekuje skupienia na wartościach, które nie narzucają się same, wyłamujących się z rytmu we modernę, na przeżyciach, które rodzą się z codziennych perypetii, codziennych rozmów, a potem rosną, przetwarzają się w sprawy, w klimaty jednocześnie konkretne i niemożliwe do wypowiedzenia.
Miedzioryty Jacka Gaja
[w:] Poddanie Arsenału - o plastyce polskiej 1955-1970, Warszawa 1971, s. 321-322

Dokumentacja